Już w czerwcu, jak twierdzi Kotlarz, poziom wody znacznie obniżono, spodziewając się gwałtownych opadów deszczu. Nawałnice jednak nie nadeszły, a jezioro - według naszego Czytelnika - w jedną noc zrobiło się płytsze aż o 2,5 metra.
- Teraz wielkiego deszczu nikt nie przewiduje, a mimo to w ubiegłym tygodniu wodę ponowie spuszczono - dodaje Kotlarz. - W ten sposób obrzydza się życie ludziom, którzy chcą spędzić urlop nad jeziorem i cieszyć się pięknem przyrody.
Stanisław Cebula z Quantum Clubu w Gródku nad Dunajcem, oferującego noclegi turystom, potwierdza, że poziom wody jest bardzo niski.
- W okolicy Znamirowic daleko od brzegu opadająca woda odsłoniła fragmenty drzew wystających z dna - opowiada Cebula. - Może to być groźne dla dla turystów jeżdżących tam na skuterach wodnych.
To także problem dla żeglarzy, którzy przy niskim stanie wody nie mogą wypłynąć na jezioro. W miniony weekend, gdy lustro wody na najbardziej zamulonym odcinku zalewu obniżyło się o 2,7 metra, ani jeden jacht nie przypłynął do przystani w Znamirowicach. Żaden też nie wyszedł na jezioro. - Sytuacja będzie się powtarzać, dopóki jezioro będzie traktowane tylko jako zbiornik retencyjny, a nie atrakcja turystyczna - uważa Tomasz Białkowski, dzierżawca ośrodka AWF w Znamirowicach.
Duży fragment dna widać pod mostem w centrum Gródka nad Dunajcem. Z mułu wystają gnijące w słońcu małże i drobne ryby. Smród odstrasza nie tylko turystów, ale i wędkarzy.
Anna Jankowska, właścicielka sąsiedniego pensjonatu "Barbara", zauważa, że niski stan wody w jeziorze jest typowy dla tej pory roku. Duże namulisko pod mostem, jak twierdzi, nie przeszkadza jednak w wypoczynku, gdyż jest oddzielone od piaszczystej plaży przy ośrodku. - W pobliżu mostu i tak nigdy nikt nie wypoczywał. Nie ma tam plaży, tylko zarośla - przekonuje Jankowska.
Nadmienia, że przed rokiem za pozwoleniem władz zapory wywiozła ze swoimi pracownikami kilka ton mułu z brzegu jeziora. Wcześniej bowiem plażowicze zapadali się po kolana w grząskie dno.
- Po tym zabiegu wchodzą do wody jak do morza z piaszczystym dnem - zapewnia Jankowska.
Władysław Kotlarz uważa, że kilka ładnie utrzymanych plaż nie zmieni wizerunku jeziora.
- Liczę, że ktoś pójdzie po rozum do głowy i Rożnowskie, kiedyś perła Beskidu, odzyska dawny urok - mówi Kotlarz.
Jezioro Rożnowskie jest największą wodną atrakcją Sądecczyzny
Zalew był budowany od połowy lat 30. XX wieku, powstał w wyniku spiętrzenia wody w Dunajcu. Jezioro zajmuje 1600 hektarów, ma 22 kilometry długości, a jego maksymalna głębokość wynosi 35 metrów. Średnia szerokość zalewu to kilometr, pojemność szacowana jest na 193 mln metrów sześciennych. Każdego roku rzeki i potoki wpadające do jeziora nanoszą blisko 1,6 mln metrów sześciennych mułu. Od pięciu lat Związek Gmin Jeziora Rożnowskiego, dzięki unijnemu dofinansowaniu, prowadzi odmulanie zalewu. Akcja ma się skończyć w trzecim kwartale 2014 i kosztować 17 mln zł.