Przypomnijmy, załoga wystartowała w piątek, tuż przed godziną 21 z francuskiego lotniska w Courcelles-les-Montbéliardi. Kierowała się w kierunku Alp, minęła Strasburg i leciała w kierunku Austrii. Polacy znajdowali się w środku stawki. Nieszczęście dopadło ich w południowych Niemczech.
- Zablokowało nas Monachium, próba ominięcia skończyła się problemami i znaczną utratą balastu. Jesteśmy cali i zdrowi. Dzięki za wiarę. Po raz kolejny do sukcesu brakło bardzo niewiele - relacjonował lakonicznie Mateusz Rękas.
Okazało się, że kontroler lotów nie wyraził zgody na przelot w sąsiedztwie lotniska. Identyczną odmowę otrzymali też Francuzi.
Zarówno nasza załoga, jak i czteroosobowa "grupa pościgowa" jest już w drodze do Polski.
Okazja do rewanżu nadarzy się za rok. Wówczas Puchar Gordona Bennetta odbędzie się w Polsce.
