Autorka: Paulina Piotrowska, Gazeta Krakowska
Śledztwo w sprawie zabójstwa studentki przejęła Prokuratura Krajowa w Krakowie i powołany zespół funkcjonariuszy policji z krakowskiego Archiwum X.
Specjalna grupa płetwonurków będzie w poniedziałek przeszukiwać rejon, w którym 18 lat temu znaleziono zwłoki dziewczyny - od Wawelu do stopnia wodnego Dąbie. W poszukiwaniach ma im pomóc sprzęt wykrywający anomalia pod warstwą mułu.
Podczas akcji będą sprawdzane fragmenty sieci, pojemniki i wszystko to, co znajduje się na dnie rzeki. Istnieje możliwość, że szczątki Katarzyny zatrzymały się na takich przedmiotach.
O wydanie opinii w sprawie zabójstwa studentki został poproszony biegły, portugalski specjalista od śladów tortur na ciele ludzkim. Według jego opinii sprawca zabójstwa prawdopodobnie trenował sztuki walki. Współpraca z Portugalczykiem trwa nadal.
Kolejną nowością jest fakt, że sprawców mogło być kilku, a nie, jak przypuszczano do tej pory - jeden.
W sprawie przesłuchano w Austrii także przedstawiciela FBI, który stworzył profil psychologiczny sprawcy.
23-latka została zamordowana w 1998 roku ze szczególnym okrucieństwem. Z Wisły w Krakowie wyłowiono wtedy tylko jej skórę i nogę.
6 stycznia 1999 roku kapitan pchacza "Łoś" przepływając niedaleko stopnia Dąbie poczuł szarpnięcie. Zastanawiał się, czy znowu coś się wplątało w śrubę. Zatrzymał się przy zaporze i wezwał pomoc.
W śrubie pchacza znaleziono coś, co wyglądało jak gruby kawałek materiału. Po dokładnych oględzinach okazało się, że była to skóra wyciętaz tułowia młodej kobiety. Badania DNA wskazały na zaginioną 12 listopada 1998 roku Katarzynę Zowadę, studentkę UJ.
Śledczy mieli trudne zadanie. Nadal nie wiadomo, co było przyczyną śmierci dziewczyny. Jej ciała nigdy nie znaleziono, więc nie można było przeprowadzić sekcji zwłok. A na skórze nie było żadnych ran.
Odnalezienie szczątków dziewczyny przybliżyłoby śledczych do rozwikłania zagadki.