To już kolejny raz w tym sezonie, gdy Morsy Ziemi Gorlickiej musiały obejść się smakiem, bo Sękówka, w której zażywają coniedzielnej kąpieli, pokazała, że to ona ma ostatnie zdanie – woda był wysoka, nurt bardzo silny. Ponieważ bezpieczeństwo jest jednak najważniejsze, na wejście nie było chętnych. Ale niedosyt pozostał, więc morsowa czwórka uznała, że skoro już wyszli z domów, to trzeba to wykorzystać. Padło hasło: jedziemy nad Klimkówkę. Tak się stało.
Nad jeziorem, na wysokości Słonecznej Przystani przywitało ich słońce i lód na części jeziora. By wejść do wody, musieli utorować sobie drogę. Jezioro, które jeszcze tydzień temu było w całości pokryte lodem, po tygodniu dodatnich temperatur zaczęło gdzieniegdzie odsłaniać wodę. Mimo wszystko, by móc się zanurzyć, morsy musiały utorować sobie drogę. Stosowny drąg szybko się znalazł. Panowie kilkoma ruchami zrobili stosowną przestrzeń pomiędzy krami i po chwili nad brzegiem rozległo się błogie: ale przyjemnieeee…
Kilkuminutowa kąpiel, a po niej wyjście, które wymagało pewnej ekwilibrystyki. Najpierw bowiem trzeba było wejść na wielką krę, a po kilku krokach, znów wejść do wody i dopiero wtedy na brzeg.
Kolejne spotkanie za tydzień. Oczywiście przy ulicy Dolnej w Gorlicach, nad Sękówką.
