Gdy do Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach nadeszła wiadomość o zaginionej starszej kobiecie, nikt nie miał wątpliwości, że Motor będzie jednym z pierwszych, który zostanie wysłany na miejsce. I tak się stało.
Było ich kilkudziesięciu, ale z takim nosem tylko jeden
Poza czworonogiem do akcji poszukiwawczej zostało włączonych również kilkudziesięciu innych policjantów, strażaków, druhów z kilku jednostek OSP.
- Motor bardzo szybko podjął trop i po przejściu kilkuset metrów od ostatniego znanego miejsca pobytu zaginionej osoby, zaprowadził funkcjonariuszy do posesji na terenie gminy Łużna, do znajdujących się tam budynków – relacjonuje Gustaw Janas, oficer prasowy KPP w Gorlicach.
Okazało się, że trop był właściwy, policjanci tam właśnie natrafili na starszą panią.
To kolejna osoba, którą Motor pomógł odszukać. Przypomnijmy – psiak służy w Gorlicach od 2019 roku. Za sukces należy mu poczytywać choćby odnalezienie ośmiolatki, która niezauważona przez nikogo wyszła z domu. Rodzice początkowo działali sami. Gdy jednak ich wysiłki nie dały rezultatu, zawiadomili policję. Zapadła decyzja o wykorzystaniu psa tropiącego. Ten zaś, bardzo szybko zawiódł ich do zabudowań gospodarczych, w których ukryła się dziewczynka. Czworonóg zaprowadził policjantów także do sprawcy podpalenia pustostanu w Sędziszowej. To nie koniec, bo Motor bierze czynny udział również w zabezpieczeniu różnych imprez na terenie powiatu.
Pies i jego pan, pan i jego pies
Ireneusz Jędrzejowski, który opiekuje się Motorem, o tym, by pracować razem z czworonogiem, myślał już w trakcie szkolenia w Legionowie, gdy uczestniczył w pokazach akcji z udziałem psów. Poza tym, zwierzęta zwyczajnie lubi.
Zanim Motor został wcielony do służby, odbyli wspólne pięciomiesięczne szkolenie w Zakładzie Kynologii Policyjnej w Sułkowicach. Musieli się poznać i umieć współdziałać. Motor reaguje tylko na polecenia swojego opiekuna. Na nawoływanie obcych, nawet te najbardziej czułe, jest zupełnie obojętny. I tak powinno być. Psy policyjne nie mają z góry w latach określonej długości służby.
- Wszystko zależy od ich kondycji – opowiadał nam funkcjonariusz. - Może to być to osiem, a nawet dziesięć lat. Co pewien czas przechodzi coś w rodzaju egzaminu, który będzie przedłużał jego pracę – wyjaśniał.
Bycie opiekunem psa policyjnego to praca na pełen zegar. I takie same obowiązki, jak wobec prywatnych pupili. Wspólne jest nie tylko patrolowanie miasta, ale też mieszkanie i odpoczywanie. Co ważne, gdy psiak przechodzi na emeryturę, zostaje u swojego opiekuna do końca swoich dni.
