Krajowe ceny skupu bydła ogółem i młodego bydła do września 2018 roku mogą utrzymywać się powyżej poziomu z analogicznego okresu 2017 - podkreślili w prognozie eksperci z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.
Produkcja wołowiny staje się coraz bardziej opłacalna, a bydło mięsne nie wymaga takich nakładów pracy, jak trzoda chlewna i bydło mleczne. O czym powinni pamiętać rolnicy, którzy chcą postawić na tę gałąź produkcji zwierzęcej?
- Aby działalność się opłacała, najpierw trzeba wszystko przeliczyć, każdy hodowca powinien zaczynać od kartki i ołówka - wskazuje Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Kwestia, której nie można bagatelizować - użytki zielone. Im lepsze i lepiej przygotowane, tym większa opłacalność.
- Jeżeli mamy krowy mamki, spokojnie możemy je wypasać od maja do października (oczywiście, na pastwiskach muszą być dostępne solanki odpowiadające na zapotrzebowanie witaminowe oraz woda) - opowiada prezes. I uczula: - Rzeczywiście, pastwiska bydła mięsnego mogą być gorszej jakości niż w przypadku krów mlecznych, ale nie powinny to być miejsca, w których od dziesięciu czy piętnastu lat nie przeprowadzano żadnych zabiegów agrotechnicznych. Trzeba dbać o użytki zielone, aby uzyskać paszę dobrej jakości, którą będziemy karmić zimą zwierzęta.
Przeczytaj też: Ceny mleka spadają, ale i tak są wyższe niż wynosi średnia z ostatnich pięciu lat
Jak wskazuje Zarzecki, jałówki do zacielenia powinny mieć wagę minimum 600 kg. Z porządnych jałówek, będą porządne matki, potem - dobre potomstwo. - Róbmy wszystko, aby liczba urodzeń przekraczała poziom 93-94 procent - wylicza. - Eliminujmy sztuki, które nie spełniają oczekiwań hodowlanych. Dobierajmy do stad buhaje tak, abyśmy wiedzieli, jakie elementy hodowli chcemy poprawiać. Jeśli chodzi o opas - musimy tak bilansować paszę, by uzyskiwać określone dziennie przyrosty. Jeżeli uzyskamy zadowalającą opłacalność przyrostu, wówczas zarobimy. To element kalkulacji. Chodzi o to, żeby skrócić okres opasu, uzyskać odpowiednie parametry rzeźne.
Kluczem do sukcesu hodowcy, według prezesa PZHiPBM, jest specjalizacja. On sam postawił na produkcję odsadków.
- Oczywiście, bardzo dobre jałówki zostawiam na powiększenie stada, a bardzo dobre byczki na byki hodowlane - opowiada. - Warto zadać sobie pytanie: jesteś w stanie robić wszystko? Być człowiekiem orkiestrą? Lepiej skupić się na czymś i robić to dobrze. Skoro mam krowy mamki, bardziej opłacalne jest skupienie się na tym, żeby raz w roku mieć od danej krowy cielaka. Żeby dbać o zdrowotność stada. Każdy upadek cielęcia to nie tylko mniejszy zarobek, ale też i koszty - krowa jadła przez rok, zysku jednak nie przyniosła. Przy okazji warto podkreślić - zakładając hodowlę, żądajmy od sprzedającego bydło badań na choroby zakaźne. Nie mówię tylko o chorobach zwalczanych z urzędu, ale również o IBR/IPV i BVD/MD.
Jacek Zarzecki podkreśla, że hodowla bydła mięsnego ma przyszłość
- Nie jest tak, że po roku można powiedzieć: już zarobiłem. Ale, jeśli mamy dobry materiał hodowlany i włożymy w działalność serce oraz zdrowy rozsądek, w perspektywie czasu to opłacalne zajęcie - mówi. - Oczywiście, wszystko zależy od skali produkcji, ale znam hodowców z Podlasia, którzy mają dwadzieścia krów mamek, robią bardzo dobre sztuki hodowlane i z tego żyją. Z uporem powtarzam jednak: specjalizacja, ciągła edukacja i optymalizacja produkcji - to podstawy sukcesu.
Zerknijmy do danych Głównego Urzędu Statystycznego z kwietnia 2018 roku. W skali miesiąca ceny żywca wołowego wzrosły o 3,7 proc. (do 6,58 zł/kg), natomiast w skali roku podskoczyły o 5,4 proc.
Na targowiskach ceny bydła (bez cieląt) wyniosły 7,20 zł/kg i były o 0,3 proc. niższe w stosunku do poprzedniego miesiąca, ale o 4 proc. wyższe w odniesieniu do analogicznego momentu w 2017 roku.