Duzi chłopcy ze służb mieli trochę pracy przed meczem Argentyny z Bośnią i Hercegowiną - pod stadion zamierzali podejść ci, którzy wysyłają FIFA do domu. Zaprawione w bojach siły szybkiego reagowania zajęły się nimi bardzo sprawnie. 20 minut przed pierwszym gwizdkiem, po manifestacji pozostała w powietrzu tylko ostra woń gazu łzawiącego.
Działacze FIFA mogli więc zająć się degustacją meczu w swoich świeżo odremontowanych lożach Maracany z niezmąconym spokojem. Wczoraj wszczęli alarm z zupełnie innego powodu - kibicom giną bilety. Wszędzie na świecie to się zdarza (przed czterema laty w RPA niejaki Benjamin Kunle z Nigerii, u którego znaleziono 30 skradzionych wejściówek, został skazany na trzy lata więzienia), ale tu w Brazylii stało się istną plagą. Liczba kradzieży rośnie lawinowo.
Przed każdym meczem mundialu do służb porządkowych zgłasza się co najmniej kilkadziesiąt poszkodowanych osób. Dla wielu utrata wejściówki to prawdziwa tragedia, bo nie tylko musieli długo odkładać na przeraźliwie drogi bilet, ale jeszcze mieć mnóstwo szczęścia w internetowym polowaniu. Bilet stał się cenniejszy od pieniędzy, bo w trakcie mundialu nie sposób go kupić. To znaczy można, tylko nigdy nie wiadomo, czy akurat ukradziony, czy fałszywy, bo na czarnym rynku pojawiła się cała masa podróbek. Cena wywoławcza - tysiąc reali, czyli prawie tysiąc pięćset złotych.
Dzisiaj przed kolejnym hitowym meczem mistrzostw, Hiszpanii z Chile, ulice wokół Maracany znów opanują "koniki". Tej bomby bombeiros nie są w stanie rozbroić.
WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE "CZY JESTEŚ PRAWDZIWYM KRAKUSEM?"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!