Klimek Murańka zaczynał karierę w wieku 7 lat, a jego pierwszym trenerem był brązowy medalista olimpijski z Cortina d'Ampezzo Franciszek Groń-Gąsienica. W Polsce zrobiło się o nim głośno, kiedy w wieku 10 lat skoczył na Wielkiej Krokwi 135 metrów.
Mając 13 lat, 4 miesiące i 24 dni, Murańka zadebiutował w Pucharze Świata na Wielkiej Krokwi. Nie przebrnął kwalifikacji, ale został najmłodszym debiutantem w historii tej imprezy. Jako 13-latek zdobył swoje pierwsze medale w seniorskich mistrzostwach Polski.
Potem zrobiło się ciszej wokół Klimka. Urósł, w półtora roku aż o 27 centymetrów. Musiał nieco zmienić technikę skakania. W minionym sezonie przyszły znowu sukcesy, stawał na podium Pucharu Kontynentalnego, dobijał się do kadry narodowej.
- Klimek to wielki talent, ale dajmy mu czas, aby dojrzał jako zawodnik. Za kilka lat powinno być o nim głośno - mówił prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.
Murańka skakał i... coraz gorzej widział. Ale nie mówił o tym nikomu, nawet rodzicom! - Klimek jest skryty, wstydził się o tym powiedzieć. Miał tego lata bardzo poważny upadek na austriackiej skoczni w Stams. Po wyjściu z progu fiknął salto, spadł na plecy, dobrze, że się nie połamał. Kiedy zacząłem go wypytywać, przyznał, że ma kłopoty ze wzrokiem, że nie widzi nawet trenera Roberta Matei machającego chorągiewką na progu. To był sygnał ostrzegawczy - powiedział nam ojciec skoczka Krzysztof Murańka.
- Pojechaliśmy do kliniki okulistycznej w Krakowie. Lekarze stwierdzili poważną wadę wzroku, mówili o uszkodzeniu rogówki. Klimek jest już po pierwszym zabiegu laserowym, czekają go jeszcze dalsze, ale lekarze mówią, że wszystko będzie dobrze i syn będzie mógł skakać. Ale teraz musi parę tygodni zapomnieć o skakaniu. Pozostały mu spacery po górach - dodał tata Klimka.
Skontaktowaliśmy się z Piotrem Voigtem, konsultantem w prywatnej klinice okulistycznej, do której trafił młody skoczek. - Tak, potwierdzam, Klimek Murańka był u nas operowany. Tajemnica lekarska nie upoważnia mnie do mówienia szczegółowo o stanie jego zdrowia, ale mogę potwierdzić, że u Klimka stwierdziliśmy schorzenie rogówki. Efektem była ograniczona ostrość widzenia, u Klimka wynosiła ona zaledwie 10 procent. Na tablicy widział tylko górny szereg liter. To cud, że nie zrobił sobie krzywdy na skoczni. Przeszedł już jeden zabieg. Teraz czekamy na zamówione w USA soczewki. Przez jakiś miesiąc, sześć tygodni Klimek będzie musiał odpocząć od skakania. Potem, jak dostarczą nam soczewki, będzie mógł wznowić treningi. Ale w przyszłości czekają go jeszcze jeden, dwa zabiegi. Gdyby nie zabieg, groziła mu perforacja rogówki, co w konsekwencji musiałoby doprowadzić do jej przeszczepu. Klimek powinien w przyszłości dobrze widzieć, choć do wojska by go nie przyjęli - mówi Piotr Voigt.
Voigt nie może się nadziwić, jak lekarze sportowi mogli zezwolić Murańce na skakanie. - Nie mam o to pretensji do samego skoczka, on nie zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Ale gdzie był lekarz, który wydał zgodę na skakanie? - pyta Piotr Voigt.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!