Pozostałości po średniowiecznych fortyfikacjach przy ul. Bernardyńskiej to w tym momencie tarnowska "ściana wstydu".
- Miasto odnowiło fragmenty murów przy Wąskiej i Szerokiej, których stan wcale nie był tak tragiczny, zamiast zająć się w pierwszej kolejności ich resztkami przy małych schodach. Jeszcze rok, dwa i nie będzie już czego tu ratować - alarmuje Wiesław Gadziała, nasz Czytelnik.
Odcinek fortyfikacji przy Bernardyńskiej ma znaczenie większe, niż tylko historyczna pamiątka, czy atrakcja turystyczna. Znikający mur stanowi bowiem jedyne umocnienie skarpy południowej pierzei Rynku. Postępująca erozja może grozić nawet budowlaną katastrofą.
- Szczerze mówiąc, boję się, że kiedyś ta skarpa obsunie się, a wraz z nią runie również nasza kamienica - przyznaje jedna z mieszkanek budynku, który bezpośrednio sąsiaduje z rozsypującym się murem.
Tarnowianin Zbigniew Lekarczyk lubi przychodzić na małe schody i spoglądać z nich na Górę św. Marcina. - To jedno z wielu urokliwych miejsc w Tarnowie. Jeżeli tylko miasto nie boryka się z problemami budżetowymi, to powinno jak najszybciej przystąpić do prac zabezpieczających i renowacji murów - przekonuje. Cegieł w fortyfikacjach systematycznie ubywa. - Sądzę, że spowodowane jest to nie tylko przez erozję, ale także przez amatorów cudzej własności, którzy podbierają je na swój użytek - dodaje.
Dawne fortyfikacje przy ul. Bernardyńskiej odsłonięto w latach 80. ubiegłego stulecia, po wyburzeniu jednej z kamienic. Od tamtej pory naprawy doczekał się jedynie krótki fragment na wschód od małych schodów.
W magistracie zdają sobie sprawę z fatalnego stanu murów przy Bernardyńskiej i obiecują zmiany na lepsze. Pierwszym krokiem ku temu było zapisanie w budżecie na ten rok 100 tys. zł. Kolejnym jest ogłoszony właśnie przetarg na wykonanie badań archeologiczno-architektonicznych wraz z ekspertyzą geologiczną terenu, projektu budowlanego i wykonawczego renowacji murów oraz małych schodów i iluminacji tego miejsca.
- Umowa powinna być zawarta w lipcu. Termin wykonania to 60 dni - informuje Dorota Kunc-Pławecka, rzeczniczka prasowa magistratu.
Kiedy ruszą właściwe prace? Na razie nie wiadomo. Miasto chce jednak ubiegać się o pieniądze zewnętrzne na ten cel, m.in. z Ministerstwa Kultury i funduszy unijnych, tak jak to się udało poprzednio w przypadku odnowionych fortyfikacji, m.in. przy Szerokiej, placu Rybnym i Bramie Pilzneńskiej.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+