Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenice. To był „prywatny folwark”?

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Wnioski z audytu przedstawili na konferencji prasowej burmistrz Jarosław Szlachetka (z lewej) i jego zastępca Mateusz Suder
Wnioski z audytu przedstawili na konferencji prasowej burmistrz Jarosław Szlachetka (z lewej) i jego zastępca Mateusz Suder Fot. Katarzyna Hołuj
Wysokie nagrody płynące szerokim strumieniem do kieszeni najwyższych urzędników magistratu, nieprawidłowości w przetargach albo brak przetargów tam gdzie powinny być ogłaszane - to tylko niektóre wnioski płynące z audytu w Urzędzie Miasta i Gminy.

O tym, że poprzedni burmistrz Myślenic Maciej Ostrowski miał gest, przekonaliśmy się pod koniec kadencji, gdy zanim złożył mandat przyznał pracownikom Urzędu Miasta i Gminy podwyżki i wysokie nagrody. Teraz okazuje się, że pieniądze na nagrody płynęły szerokim strumieniem przez całą kadencję.

To tylko jeden z wniosków, jakie płyną z audytu przeprowadzonego w UMiG przez firmę zewnętrzną. Dotyczy on finansów gminy oraz spraw kadrowo-płacowych. Jako najbardziej bulwersujący podano przykład jednej z pracownic, która w ciągu trzech lat niezależnie od pobieranej pensji, otrzymała z kasy gminy ponad 90 tys. zł z tytułu nagród za wzorowe wykonywanie swoich obowiązków. Jak piszą audytorzy, przyznanie pracownikowi z tego tytułu tak wysokich nagród w tak krótkim czasie, „jest działaniem co najmniej niestosownym, a nawet skandalicznym”.

Takie uzasadnienie dla nagród pojawia się w audycie wielokrotnie, bo i nagrody były przyznawane często. Niektórzy urzędnicy otrzymywali je nawet trzy razy w roku. Jedną świąteczną - z okazji świąt Bożego Narodzenia, drugą z okazji święta... samorządu terytorialnego i za wzorowe wypełnianie obowiązków oraz trzecią -za wzorowe wypełnianie obowiązków. Każda po kilka tysięcy (a były też i takie po kilkanaście tysięcy!). Co ciekawe, w audycie przy którymś z kolei opisywanym przypadku można znaleźć takie stwierdzenie: „Jak wynika z zakresu czynności pracownik otrzymuje nagrody za realizacje obowiązków jakie nakłada na niego umowa o prace, za które otrzymuje comiesięczne wynagrodzenie.” Do grona tak (albo trochę rzadziej, bo „tylko” dwa razy w roku) nagradzanych urzędników należeli: dyrektor Urzędu Miasta i Gminy, sekretarz gminy, skarbnik gminy, naczelnicy, kierownicy i niektórzy inspektorzy. - Szczególnie w ostatnich czterech latach w UMIG istniał układ, przede wszystkim towarzyski. To co było podnoszone w kampanii - określenie „prywatny folwark” niestety miało tu miejsce. Dokument mówi sam za siebie - mówił burmistrz Jarosław Szlachetka.

Nie wiadomo jak i czy praca odbijała się na zdrowiu pracowników (albo zdrowie na pracy), bo w aktach części z nich brakowało ważnych badań lekarskich. Audytorzy stwierdzili wręcz, że dopuszczanie pracowników do pracy bez ważnych badań lekarskich było nagminna praktyką. Uwagę audytorów zwróciło stanowisko dyrektora UMiGi, jako że nie znajdziemy go w wykazie stanowisk w samorządowych jednostkach terytorialnych (w Rozporządzeniu RM w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych). Zdaniem audytorów zostało ono utworzone sztucznie, „w celu ominięcia zakazu łączenia funkcji zastępcy burmistrza z członkostwem w organizacjach samorządu terytorialnego”. Przypomnijmy, wiceburmistrz otrzymał w czasie piastowania tego stanowiska mandat radnego województwa, a potem - radnego powiatowego. Jemu, czyli dyrektorowi mieli też podlegać bezpośrednio wszyscy naczelnicy (w tym naczelniczka wydziału strategii, rozwoju gospodarczego i promocji, a prywatnie żona byłego burmistrza).

Tak przynajmniej wynika z upoważnienia wydanego przez byłego burmistrza. Jednak kontrolerzy Regionalnej Izby Obrachunkowej po kompleksowej kontroli stwierdzili, że co innego wynika z regulaminu organizacyjnego UMiG. Wobec powyższego RIO oceniło, że piastowanie przez żonę burmistrz tego stanowiska może świadczyć o nieprzestrzeganiu ustawy o pracownikach samorządowych. Do takiego samego wniosku doszli audytorzy stwierdzając, że „wyjęcie spod bezpośredniej podległości Naczelników Wydziałów ma charakter pozorny.”Zastrzeżenia i wątpliwości budzą też przetragi albo ich brak. Kontrolerzy przetargu na budowę Muzeum Niepodległości wystąpili do gminy o wyjaśnienie nieprawidłowości, zakwestionowano też brak przeprowadzania przetargów na obsługę prawną oraz obsługę stref płatnego parkowania w mieście. - Co ciekawe, specyfikację przetargu, w którym stwierdzono nieprawidłowości przygotowywała ta kancelaria, która została wybrana z naruszeniem ustawy prawo zamówień publicznych - mówi wiceburmistrz Mateusz Suder.

Były burmistrz Myślenic jest nieuchwytny. Próbowaliśmy się do niego dodzwonić przedwczoraj i wczoraj, ale mimo zapewnienia w SMS-ie, że oddzwoni, nie zrobił tego.

**
Co bada prokuratura?

Wcześniej dowiedzieliśmy się, że burmistrz Szlachetka złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z działalnością byłego prezesa Myślenickiej Agencji Rozwoju Gospodarczego.

Teraz otrzymaliśmy informację , że do prokuratury wpłynęło też inne zawiadomienie. - Zawiadomienie skierowała, wyprzedzając nasze działanie, Regionalna Izba Obrachunkowa- wytykając nieprawidłowości na kwotę ponad 160 tys. zł - mówił Jarosław Szlachetka. Chodzi o zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez byłego burmistrza poprzez m.in. udzielanie zamówień publicznych na obsługę prawną z naruszeniem przepisów dotyczących konkurencyjności.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

WIDEO: Barometr Bartusia. Na konsumpcji długo nie pociągniemy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Myślenice. To był „prywatny folwark”? - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska