Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Interwencja Towarzystwa na rzecz Ziemi w Oświęcimiu
Mieszkańcy Stawów Grojeckich mówią o setkach małych ryb, które porzucone zostały na łowiskach na dwóch stawach Krzemieńczyk i Adam Duży po odłowach prowadzonych w ub. tygodniu
- Zdychały przez kilka dni w słońcu - mówi jedna z mieszkanek, która przechodziła w rejonie obu stawów i zaalarmowała o sprawie ekologów z Towarzystwa na rzecz Ziemi w Oświęcimiu. Kobieta z łódki na brzegu Krzemieńczyka w minioną sobotę 13 listopada wyniosła kilka wiaderek jeszcze żywych ryb.
Prezes TnZ Piotr Rymarowicz, który wybrał się w to miejsce, potwierdza te informacje. - Leżały w błocie na grobli, zmieszane z mułem, a część nawet dnie wspomnianej łodzi, z której prowadzony był odłów - mówi ekolog, według którego jest to skandaliczne i oburzające działanie.
- Stanowi złamanie przepisów ustawy o ochronie zwierząt. W takich sytuacjach ryby powinny zostać albo w sposób humanitarne zabite, albo powinny mieć zapewnione warunki do dalszego życia, a nie pozostawione na grobli, gdzie zdychały - ocenia Piotr Rymarowicz.
Wśród porzuconych ryb zauważył kilka odmian z rodziny karpiowatych jak słonecznice pospolite czy czebaczki amurskie, a także sumiki karłowate. Jak dodaje ekolog, możliwości było kilka, aby rozwiązać sprawę. Często na przykład takie małe sztuki przekazuje się organizacjom wędkarskim, które prowadzą swoje stawy ze szczupakami czy okoniami.
Taka sytuacja już się nie powtórzy?
Przedstawiciel spółki TUR i zarządzający wspomnianymi stawami, Grzegorz Jaworski przyznaje, że taka sytuacja miała miejsce, ale jednocześnie przekonuje, że ryb nie było tak dużo, jak wynika z relacji mieszkańców i ekologów.
- Te odłowy odbywały się w nocy i po prostu rybak, który je prowadził nie zdążył zebrać tych małych ryb, które znalazły się przy tej okazji na brzegu. Miał to zrobić nazajutrz, ale coś wyjątkowo mu wypadło, miał pilny wyjazd - tłumaczy Grzegorz Jaworski.
Jak twierdzi, zgłosił sprawę do prowadzącego odłowy, ale gdy okazało się, że nie jest w stanie szybko przybyć, sam zajął się zebraniem porzuconych ryb. Według niego, problem rozwiązuje się także w sposób naturalny. Małe ryby zjadane są przez ptaki, których na stawach jest kilka gatunków chronionych czy lisy.
- Niezależnie od tego wyciągnęliśmy wnioski, podobna sytuacja nie będzie już mieć miejsca - zapewnia przedstawiciel spółki TUR.
Do sołtysa Stawów Grojeckich Wojciecha Płonki sygnały w tej sprawie od mieszkańców jeszcze nie dotarły, ale także podkreśla, że zwykle w takich sytuacjach jest kilka możliwości. Na taki asortyment też szuka się nabywców, przede wszystkim właśnie wśród wędkarzy. Ponadto można po ponownym zasileniu stawów wodą wpuścić je tam z powrotem lub umożliwić przepłynięcie rowami do rzek.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Wycinka drzew na Rynku w Zatorze. Czy główny plac dotknie betonoza?
- Ale mecz w Oświęcimiu! Artyści i drużyna MOWP zagrali w hokeja dla Natalki Wolak
- Sprawdź, jakie mieszkania można kupić w Oświęcimiu za ponad 300 tys. zł
- Budowa obwodnicy Oświęcimia: pierwsza łopata wbita!
- Zabójstwo w Oświęcimiu. Norweg zgłaszał rzekome porwanie Mii w swoim kraju
- Rodzice z dziećmi w barwnym Korowodzie Świętych ulicami Oświęcimia

Inflacja - los polskich rodzin