To był wyjątkowo pracowity weekend dla strażaków z Orawy. Od piątku do niedzieli w ogniu stanęły budynki w Zubrzycy, Orawce, Lipnicy Małej i Wielkiej. Za każdym razem płonęły pustostany.
- Taka seria nie może być kwestią przypadku - zauważa Antoni Rapacz, mieszkaniec Orawki. - Wszyscy tutaj jesteśmy przekonani, że doszło do podpaleń. Ludzie są w strachu, bo choć piroman dotychczas podkładał ogień tylko pod pustostany, to kto wie, co wkrótce przyjdzie mu do głowy. Może podpalić także domy mieszkalne! Dlatego policja powinna szybko znaleźć tego człowieka. Jeśli wcześniej dostaną go w swoje ręce miejscowi, to może dojść nawet do samosądu.
Nowotarscy policjanci są na razie ostrożni w wyrażaniu opinii na temat przyczyn pożarów.
- Udział podpalacza w tych zdarzeniach to na razie tylko jedna z kilku hipotez, które bierzemy pod uwagę - zaznacza Roman Wieczorek, rzecznik prasowy nowotarskiej policji. - Czy pożary były rzeczywiście wynikiem podpalenia będziemy mogli mówić dopiero gdy dostaniemy oficjalny raport od strażaków.
Oficjalna opinia straży pożarnej spodziewana jest najwcześniej za kilka, kilkanaście dni. Już dzisiaj jednak wydaje się, że to tylko formalność. Strażacy, którzy w weekend uczestniczyli w akcjach gaśniczych na Orawie, nie mają wątpliwości, co spowodowało wybuch ognia.
- Z całą stanowczością mogę potwierdzić, że trzy z kilku ostatnich pożarów w rejonie Orawy były wynikiem działania podpalacza - twierdzi Piotr Krygowski, rzecznik nowotarskiej straży pożarnej. - Kwestią otwartą pozostają przyczyny czwartego, ostatniego
pożaru w Lipnicy Wielkiej. W tym przypadku powodu powstania ognia jeszcze podać nie możemy.
Przypomnijmy, że podpalacze działali nie tylko na Orawie. W zeszłoroczne wakacje nastoletni piroman, zanim wpadł w ręce policji, spalił kilkanaście budynków w okolicach Zakopanego.