W blisko 30-osobowej delegacji burmistrzowi i władzom chińskiego miasta Nanhai towarzyszyli przedsiębiorcy, m.in. z branży tekstylnej, ceramiki budowlanej, produkcji maszyn, meblowej i budownictwa.
Blisko... małżeństwa
- Mamy nadzieję, że miłość między naszymi miastami okaże się długotrwałym związkiem małżeńskim. Zanim dojdzie do małżeństwa jest etap zapoznawania się. My dziś jesteśmy właśnie na takim etapie - mówili podczas spotkania w dębickim ratuszu goście z Chin.
Z ich ust wielokrotnie padały deklaracje, że są poważnie zainteresowani współpracą z Dębicą. Potwierdziły to m.in. wieczorne rozmowy kuluarowe, odbywające się w luźniejszej atmosferze, bezpośrednio między chińskimi i polskimi przedsiębiorcami.
- Pytali, ile kosztuje u nas ar ziemi, jakie są stawki podatków oraz czy mogliby liczyć na jakieś odliczenia i ulgi, gdyby zdecydowali się tutaj zainwestować - wylicza Patrycja Krupka z Urzędu Gminy Dębica.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że wspólny język z przedstawicielami chińskiej delegacji znaleźli szefowie firmy Olimp z Nagawczyny - poważnie zainteresowani eksportem swoich suplementów diety na rynek dalekowschodni. Udało się to już wcześniej firmie Arkus z Podgrodzia, która sprzedaje w Chinach swoje rowery.
Nadzieja dla sadowników
Równie liczna jak w Dębicy, chińska delegacja, tyle że z prowinicji Hubei, przyjedzie jutro do Tarnowa. Goście wezmą udział m.in. w forum inwestycyjnym.
- Chiny mają deficyt żywności, zwłaszcza owoców i warzyw. Spore ich partie sprowadzali dotąd z Ukrainy, ale w związku z działaniami wojennymi, które toczą się obecnie w tym kraju, szukają nowych rynków dostaw. Jest duża szansa na to, aby kupowali u nas między innymi jabłka - twierdzi Roman Ciepiela, wicemarszałek Małopolski.
Do pomysłu z entuzjazmem podchodzi sadownik Stanisław Zelek z grupy producentów owoców Zelsad z Tęgoborzy. Posiada m.in. sporą plantację jabłek pod Wierzchosławicami.
- Blisko 80 procent mojej produkcji wysyłałem do tej pory do Rosji. Było to około 8 tysięcy ton jabłek rocznie. Z powodu embarga grozi mi plajta - mówi sadownik. Zapowiedź tego, że jego jabłkami mogliby delektować się Chińczycy, przyjmuje z entuzjazmem. - Jestem oczywiście na tak. Boję się tylko o to, czy to się będzie opłacać. Chiny są jednak dalej niż Rosja. Nikt za darmo ich tam nie zawiezie - zauważa.
Napisz do autora:
[email protected]
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!