- W chwili obecnej we wszystkich naszych hotelach pozostało dosłownie kilka wolnych pokoi - mówi Barbara Strączek z Grupy Trip, w skład której wchodzą między innymi 4-gwiazdkowy "Belweder" (za 2-osobowy pokój płaci się 357 zł) czy 5-gwiazdkowy "Litwor". - Tak będzie do samego końca ferii. Podejrzewam, że za kilka dni zapełnimy nawet ostatnie wolne łóżka. Bo przyjadą goście ze stolicy. W tym sezonie mamy więc o około 20 proc. więcej gości niż w ubiegłym.
Czy statystyczny turysta uciekł z Zakopanego?
Podobnie sytuacja wygląda w leżącym u stóp Tatrzańskiego Parku Narodowego hotelu "Crocus" (cena za pokój 2-osobowy 595 zł) oraz zabytkowym gmachu hotelu "Grand Stamary". Wprawdzie w nich obłożenie waha się w granicach 80-90 proc., ale załoga zapewnia, że wkrótce goście powinni dojechać, ponieważ spadł śnieg.
Okazuje się, że Zakopane zamienia się w kurort tatrzański zdecydowanie szybciej, niż zakładali jego pomysłodawcy. W sytuacji bowiem gdy zwykli turyści porzucili stolicę Tatr na rzecz miejscowości w dolinie Białki, miasto pod Giewontem opanowali najzamożniejsi.
- Widocznie tylko najbogatsi nie ucierpieli na kryzysie - mówi recepcjonista pracujący w jednym z 4-gwiazdkowych hoteli w Zakopanem. - Kogo bowiem stać na płacenie kilkuset złotych za pokój od osoby na dobę? Muszę jednak przyznać, że nasi klienci nie narzekają na ceny. Są zadowoleni z pobytu.
Hotelarze uważają, że nadchodzą dla nich lepsze czasy.
- Zamożnych klientów jest u nas coraz więcej - mówi Wojciech Walkosz, dyrektor hotelu "Grand Staramy" oraz "Skalny". - Dodatkowo może się okazać, że Zakopane zyskało na kryzysie w Tunezji czy Egipcie. Ludzie nie pojadą tam, bo się boją, więc wydadzą pieniądze w kraju.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Okradał piwnicę i znalazł majątek!
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy