Marszałek Józef Piłsudski nazwał ją jedną z najładniejszych stoczonych przez siebie bitew. Opuszczając pospiesznie dwór w Marcinkowicach, w którym gościł, nie zdążył dopić szklanki gorącego mleka podanego przed śniadaniem. Wczoraj tamte wydarzenia przypomniano z rozmachem na rozległej polanie koło wsi.
Starły się tam wojska rosyjskie i austriackie wspierane przez polskich legionistów. Ponad dwa tysiące widzów przyglądających się walkom czuło, jak ziemia dudniła od wybuchów, gdy legionowa artyleria zaczęła ostrzeliwać nacierających na wzgórze Rosjan.
Legionowa bitwa
- Było głośno, ale wcale się nie bałem - zapewnia 8-letni Kacper Tobiasz z sąsiedniego Rdziostowa. Na rekonstrukcję przyprowadził go dziadek Stefan Olszak. Wnuk o bitwie usłyszał pierwszy raz, dziadek wiele o niej wiedział.
- W dzieciństwie dużo mi opowiadano - podkreśla Stefan Olszak. - Ta bitwa jest nierozłącznie związana z dziejami Marcinkowic.
Leszek Zakrzewski, prezes nowosądeckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, przypomina, że do starcia przed stu laty doszło przypadkowo. Legioniści Piłsudskiego wspólnie z wojskami Austro-Węgier przygotowywali się do odbicia Nowego Sącza z rąk Rosjan. Przed planowaną walką ostrzelali tabory zmierzające w stronę Tarnowa. Okazało się, że trafili na duże siły rosyjskie, które przeszły do natarcia. Mimo to bitwa przyniosła dobre rezultaty. Związała siły wroga, dzięki czemu Austriacy mogli przegrupować swoją armię i przygotować skuteczny kontratak.
- Bitwa umocniła też pozycje Józefa Piłsudskiego jako sprawnego dowódcy bitnych i skutecznych w walce żołnierzy legionów - dodaje Leszek Zakrzewski.
Nauka historii w terenie
Na wczorajszą rekonstrukcję przyszły całe rodziny z dziećmi. Najmłodsze pokolenia poznawały historię regionu w sposób, który przemawia do wyobraźni.
- Zaraz po bitwie idziemy z chłopcami na cmentarz wojskowy, na którym spoczywają ofiary tych walk - zapowiedział Tadeusz Konstanty z Nowego Sącza. Do Marcinkowic przyjechał z trzema synami. Najmłodszy ma 7, najstarszy - 12 lat. O rok młodszy jest Bruno Gierek z grupy rekonstrukcyjnej Gorlice 1915, który dzielnie strzelał z okopu do nadciągających Rosjan. - Na takie pokazy jeżdżę od pięciu lat, a od niedawna sam w nich biorę udział - mówi z dumą 11-latek. Specjalnie dla niego uszyto replikę munduru armii austriackiej, bo przecież chłopcy w jego wieku do armii nie byli przyjmowani.
We wspólnej mogile na cmentarzu legionistów pochowano 30 poległych, w tym Rosjan. W Marcinkowicach to miejsce szczególne. Właśnie tutaj w dniu Wszystkich Świętych rozpoczyna się modlitwa za zmarłych spoczywających na pobliskim cmentarzu parafialnym. Tutaj też jest ostatnia stacja Drogi Krzyżowej odprawianej od lat w każdy przedostatni piątek Wielkiego Postu. Uczestniczą w niej tłumy wiernych.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!