- Oczekiwaliśmy piątki dzieci- przyznaje Szymon Marzec, szczęśliwy tata sześcioraczków. Rodzice i lekarze byli przekonani, że powitają na świecie jednego malucha mniej, bo podczas badań poprzedzających poród Malwinka skutecznie „schowała się” przed medykami. - Kiedy dowiedziałem się, że to jednak sześcioraczki, rozpłakałem się. Nie wstydzę się tego powiedzieć. Towarzyszyły mi ogromne emocje, nerwy, stres, adrenalina. Miałem ochotę wbiec do sali i przytulić żonę, dla której informacja o szóstym dziecku też była zaskoczeniem. Cieszymy się niezmiernie, będziemy je bardzo kochać, ale potrzebujemy teraz dużo spokoju i pomocy - opowiada pan Szymon.
Sześcioraczki urodziły się w poniedziałek przed południem w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim. Ich mama, 29-letnia Klaudia Marzec, już od kilku tygodni przebywała pod opieką uniwersyteckich specjalistów. Lekarze robili jednak wszystko, by do rozwiązania ciąży doszło jak najpóźniej, a dzieci miały jak najwięcej czasu na prawidłowy rozwój. Ostatecznie zespół neonatologów i położników zdecydował się na przeprowadzenie cesarskiego cięcia w 29. tygodniu ciąży.
Jak informują lekarze, stan zdrowia maluchów jest zadowalający. Najmniejsze z dzieci waży 890 gramów, największe 1300 gramów. Sześcioraczki zaraz po urodzeniu trafiły do inkubatorów. Uniwersyteccy specjaliści są pozytywnie zaskoczeni ich formą, choć przyznają, że rodzeństwo - co typowe dla wcześniaków z niewielką wagą urodzeniową - ma cechy niedorozwoju układu oddechowego oraz ośrodkowego układu nerwowego. Wszystkie maluchy oddychają już jednak bez wsparcia respiratorów, a neonatolodzy liczą, że szybko uda się uruchomić również ich przewody pokarmowe. Oprócz pokarmu produkowanego przez mamę, specjaliści zamierzają wykorzystywać do ich karmienia naturalne mleko kobiece z jedynego małopolskiego Banku Mleka Kobiecego, który działa w krakowskim Szpitalu Położniczo-Ginekologicznym Ujastek.
Uniwersyteccy neonatolodzy oceniają, że zanim dzieci będą mogły opuścić szpital minie kilkanaście tygodni. - Liczymy na to, że uda nam się uzyskać taką samodzielność pozwalającą na wypis do domu w momencie, kiedy dzieci będą miały 2,5-3 miesiące - mówi prof. dr hab. med. Ryszard Lauterbach, kierownik oddziału klinicznego neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego.
Do zdrowia po trudnym porodzie wraca również mama sześcioraczków. Szczęśliwi rodzice na co dzień mieszkają w Tylmanowej (pow. nowotarski). Są małżeństwem od czterech lat i mają już 2,5-letniego syna Oliwiera, który wczoraj poznał swoje nowe rodzeństwo.
- Wnuczek mówi o nich „moje dzidziusie” - opowiada Zofia Kołodziejczyk, babcia maluchów. Jak mówi, narodziny szóstki dzieci to dla nich większe szczęście niż trafienie szóstki w totolotka. - Bliźniaki pojawiały się już w rodzinie, ale sześcioraczki to prawdziwy cud. Cieszymy się, że są w dobrej formie i zrobimy wszystko, żeby pomóc w ich wychowaniu - dodaje dumna babcia.
Wiadomość o pierwszych w historii polskich sześcioraczkach zelektryzowała cały kraj. Gratulacje rodzicom złożył m.in. prezydent Andrzej Duda, a specjalne wyprawki przygotował m.in. prezydent Krakowa Jacek Majchrowski.
Niezwykłym porodem żyje także rodzinna miejscowość maluszków. Mieszkańcy nie kryją dumy i zadowolenia z tego, że to właśnie w tej - prawie 3-tysięcznej - wsi mieszkają rodzice i dziadkowie dzieci. - Mamy swoje pięć minut. Wszystkie media interesują się tym tematem, bo takie wydarzenie jest niespotykane na skalę światową - mówi pani Joanna Bulanda, mieszkanka Tylmanowej.
Sąsiedzi rodziny z uwagą śledzą doniesienia z krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego. - Wszyscy jesteśmy szczęśliwi i podekscytowani. Jest to niesamowite wydarzenie dla całej miejscowości. Nas jakby to bardziej dotyczy, ponieważ babcią sześcioraczków jest nasza pani dyrektor, dlatego cieszymy się podwójnie - mówi Katarzyna Chlebek, wychowawczyni z przedszkola, które prowadzi Zofia Kołodziejczyk. - Dzieciom na pewno nie zabraknie miłości zarówno ze strony rodziców, jak i dziadków, ponieważ są to wspaniali ludzie - podkreśla Katarzyna Chlebek.
Tylmanowa przygotowuje się już na przyjazd nowych mieszkańców. Niespodziankę obiecały przygotować władze gminy Ochotnica Dolna. Radni na dobry początek postanowili z własnej kieszeni zakupić dla dzieci specjalne wózki. - Z jednej strony zdajemy sobie sprawę, że dla rodziców jest to błogosławieństwo, ale z drugiej, ktoś musi im pomóc w wychowaniu dzieci - mówi Maria Łojas-Jurkowska, sekretarz gminy.
Współpraca: Józef Budacz
WIDEO: Dzieci mówią jak jest. Co dzieci wiedzą o polityce
