https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasze rekolekcje. Miłosierdzie, czyli bliskość

Ks. Robert Nęcek
fot. Anna Kaczmarz
Papież Franciszek ogłaszając Rok Miłosierdzia nawiązał do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Jest to przypowieść, która każe uświadamiać nam, że „jesteśmy istotami ludzkimi, dziećmi Boga”.

A kto jest moim bliźnim? - zastanawia się kardynał Walter Kasper? Otóż bliźnim jest ten „kogo spotykamy, kto w konkretnej sytuacji potrzebuje naszej pomocy i naszego miłosierdzia, nad kim musimy się pochylić, aby opatrzyć rany”.

Przekaz miłosierdzia stanowi podstawę nowej ewangelizacji i jest wezwaniem do autentycznego przeżywania swojej wiary. Papieskie wezwanie staje się konkretnym wołaniem o autentyzm w wierze, gdyż tylko jej prawdziwe przeżywanie może na nowo scalić wspólnotę wiernych i odnowić oblicze Kościoła.

Coraz częściej wiara przypomina zużyte opakowanie, które należy wynieść na śmietnisko, gdyż do niczego już się nie przydaje, a czasem nawet może przeszkadzać. Taki stan rzeczy prowadzi do zubożenia religijnego i moralnego. Wielu Polaków jest biednych, a ich bieda polega na tym, że nie mają ani wiary, ani pieniędzy. Gdyby mieli pieniądze, mogliby chociaż wycisnąć z życia maksimum przyjemności. Tymczasem w niektórych regionach kraju bieda mocno daje się we znaki. W obliczu wyścigu szczurów, zazdrosnej i bezpardonowej rywalizacji o urzędy, zaszczyty, przywileje, złote góry i pieniądze papież proponuje wejście w świat wiary, gdyż jedynie ona jest w stanie pomóc przeżyć ciężkie czasy. Wejść w świat wiary to zanurzyć się w początkach chrześcijaństwa i bardziej ukochać Boga „niż wygodę i bezpieczeństwo własnego losu”.

Dlaczego pierwotne chrześcijaństwo prężnie się rozwijało, stanowiąc wysepkę w morzu nienawiści? Bo o jego wielkości mówiły nie triumfalizm i arogancja, lecz miłościwa prawda i pokora, uczące wdzięczności wobec Mistrza z Nazaretu.

Wiara staje się przekonująca wtedy, kiedy wyraża się w miłości bliźnich. Wystarczy więc wejść do polskich domów rodzinnych, pobyć jakiś czas, aby przekonać się, czy poznają nas w nich po miłości wzajemnej. Można wejść na polskie plebanie, pobyć jakiś czas, by zorientować się, czy miłość wzajemna w nich staje się codziennym imieniem. Brak jasności w dawaniu świadectwa przez wyznawców Chrystusa i obojętność religijna domagają się ponownej, czyli nowej ewangelizacji.

***

Ks. Robert Nęcek jest rzecznikiem prasowym Archidiecezji Krakowskiej i kierownikiem Katedry Edukacji Medialnej w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
barak
Marzą mi się otwarte plebanie dla potrzebujących!!! Czy zdajecie sobie sprawę jak tam jest? I kto to mówi o otwarciu na bliskich i w potrzebie? Wstyd sutannowi, wstyd!!!
w
wierzący- myślący?!
Ciagle spotykam zebrzacych i jakos pomagam, ale gdy wspominam aby poszli na plebanie i tam też poprosili to słysze że są przepedzani i nie maja tam wstepu? Pytam więc dlaczego to my biedni mamy pomagać jeszcze biedniejszym a Ci co nas do tego namawiają zamykają swoje serca i potężne plebanie na potrzebujących??? Przecież to brak logiki w ich słowach?
p
prawdy zero
Pierwotne chrześcijaństwo rzeczywiście było wysepką w morzu nienawiści. Bo było prześladowane za to, że wierzyło w Boga.. Gdy w IV wieku stało się oparciem i głównym czynnikiem władzy, z prześladowanego stało się najgorszym prześladowcą przeciwników. Bóg miłości zastąpiony został Bogiem chciwości. I trwa to, zwłaszcza u nas, po dzień dzisiejszy. Nazywanie ludzi dziećmi Boga zakrawa na kpinę z Pana Boga. Dziwny by to był ociec, który pozwala jednym dzieciom na bezkarne zbrodnie czy życie w niewyobrażalnych luksusach, gdy większość dzieci klepie biedę, a miliony zdychają z głodu.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska