Zaprzeczeniem miłości jest - według ks. Tischnera - „bezinteresowna nienawiść do bezinteresownego dobra, złość zwrócona ku wszelkiej wspaniałomyślności, dlatego tylko, że jest wspaniałomyślnością. Skutkiem takiej złości jest niszczenie piękna, prawdy i dobra”.
Kardynał Ratzinger zauważył, że przekaz miłosierdzia „obejmuje nieskończoną gotowość do przebaczenia, ale przebaczenie zakłada uznanie grzechu za grzech. Przebaczenie jest uzdrowieniem, podczas gdy aprobata zła oznaczałaby destrukcję, byłaby akceptacją choroby, czyli zgodą na negację dobra drugiego”. Dlatego Jan Paweł II swierdził, że celem przebaczenia staje się właściwie pojęta sprawiedliwość, która domaga się naprawienia i zadośćuczynienia krzywd i zgorszenia. Lawinę zgorszenia może zatrzymać nie tylko sam gorszyciel, ale „również jej świadkowie. Gdyby ktoś był świadkiem lawiny i stał z założonymi rękami, musiałby pewnie również sobie samemu przywiązać kamień do szyi”.
Przebaczenie nie oznacza uniewinnienia. Wręcz przeciwnie, jest potwierdzeniem winy, gdyż wtedy się przebacza, gdy bliźni jest winny. Jednak przebaczenie nie winowajcę oczyszcza, lecz oczyszcza poszkodowanego przed chęcią odwetu. Dlatego „nie istnieje żadna sprzeczność między sprawiedliwością a przebaczeniem. Przebaczenie bowiem nie usuwa ani nie umniejsza konieczności naprawienia zła, lecz zmierza do ponownego włączenia osób i grup do społeczności, państw do wspólnoty narodów”.
Wina zawsze prowokuje do rewanżu. Dlatego winę można usunąć nie przez rewanż i zemstę, lecz przez przebaczenie.
Autor jest rzecznikiem prasowym Archidiecezji Krakowskiej i kierownikiem Katedry Edukacji Medialnej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.