Koronawirus. Nie będzie pomocy dla gospodarstw agroturystycznych
"Gazeta Krakowska" od kilku tygodni pisze o problemach właścicieli gospodarstw agroturystycznych. Są oni częścią branży turystycznej i wraz z hotelami, pensjonatami czy kwaterami prywatnymi już od listopada nie mogą legalnie wynajmować turystom pokoi.
O ile jednak wg. przyjętej ostatnio tarczy dla turystyki wszystkie wymienione powyżej obiekty mogą od 1 lutego ubiegać się o wsparcie, to właściciele gospodarstw agroturystycznych nie byli pewni czy ta pomoc dotyczy także ich. Dlaczego?
Otóż 9 stycznia rząd przegłosował dopłaty dla działalności gospodarczych, które prowadzą biznes oznaczony w Polskiej Klasyfikacji Działalności (PKD) kodem 55.20.Z, czyli mówiąc inaczej obiektów noclegowych turystycznych i miejsc krótkotrwałego zakwaterowania. Warunek jest jednak jeden. Kod ten musi być "przeważającą działalnością". Za wypłaty postojowego czy jednorazowych dotacji z tzw. tarczy branżowej ma odpowiadać ZUS.
- I tu właśnie jest pies pogrzebany - mówi Dariusz Nowobilski, prowadzący agroturystykę w Białce Tatrzańskiej. - My bowiem po pierwsze nie prowadzimy działalności gospodarczej (w sensie ustawowym), więc nie mamy z ZUS-em nic wspólnego. Co więcej, w REGONACH, jakie nadane są naszym gospodarstwom co prawda widnieje kod 55.20.Z, ale wpisany jako "działalność dodatkowa", a nie "przeważająca". Tą ostatnią jest produkcja rolno-zwierzęca mimo, że wielu z nas nie prowadzi fizycznie żadnych upraw, tylko w całości żyje wyłącznie z turystów!
To, o czym mówi rolnik, jest prawdą. Zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o usługach hotelarskich mieszkańcy wsi, którzy posiadają gospodarstwo rolne, mogą prowadzić działalność dodatkową w zakresie wynajmu pokoi turystom. Gospodarz taki może przygotować dla wczasowiczów maksymalnie pięć pokoi i dopóki nie przekroczy 100 tysięcy złotych rocznego dochodu, jest zwolniony z zakładania i rejestracji firmy. Mówiąc inaczej, nie musi płacić ZUS-u, bo pokoje wynajmuje jako osoba prywatna.
Dlatego w ramach pomocy dla rolników działających w branży turystycznej zapytaliśmy Ministerstwo Rolnictwa i Ministerstwo Rozwoju czy tarcza obejmie także tych ludzi. W wielu wypadkach przez pandemiczne zakazy z dnia na dzień stracili oni główną (a są przypadki, że także jedyną) formę zarobku i utrzymania dla całej rodziny.
Niedługo po naszym pierwszym tekście resort rolnictwa - w osobie wiceminister Anny Gembickiej - wezwał wicepremiera Gowina (to on odpowiada za tarcze pandemiczne w Polsce) do pomocy rolnikom. Czy tak się stanie dalej jednak nie mieliśmy pewności. Aż do środy 3 lutego kiedy do redakcji "Krakowskiej" wreszcie dotarła odpowiedź z Ministerstwa Rozwoju ws. agroturystyki.
Oto jej treść:
Celem przyjętego 19 stycznia przez rząd rozporządzenia jest wsparcie przedsiębiorców, którzy są obecnie dotknięci ograniczeniami związanymi z pandemią COVID-19. Będzie to kolejny pakiet osłonowy dla firm działających w najbardziej poszkodowanych branżach, który pomoże zapobiec utracie płynności finansowej w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Nowe rozwiązania weszły w życie od 1 lutego 2021 r. (...). Wiemy, że część rolników świadczy usługi hotelarskie w wymiarze do 5 pokoi, a dochód uzyskany z tych usług zwolniony jest z podatku dochodowego. Rolnicy ci ubezpieczeni są w KRUS i nie są uprawnieni do skorzystania z pomocy w ramach tarczy (uchwalonej 19 stycznia).
Ministerstwo na czele którego stoi wicepremier Gowin jasno mówi więc rolnikom: niczego nie dostaniecie! Na nasze dodatkowe pytania, za co więc w takiej sytuacji mają żyć ludzie, którzy stracili możliwość zarobku na turystach odpowiedzi już nie uzyskaliśmy.
Wbrew pozorom problem dotyczy bardzo dużej ilości osób. Tylko w powiecie tatrzańskim gospodarstw agroturystycznych jest około 2 tysiące! W pozostałych "górskich powiatach" Małopolski czyli: nowotarskim, suskim, limanowskim, nowosądeckim czy gorlickim podobnych gospodarstw będzie o wiele więcej.
- Ja osobiście straciłem w listopadzie wszystkie swoje dochody - mówi Marek Ziemianek, rolnik z wsi Ochotnica Dolna w Gorcach (pow. nowotarski). - Mam 3 krowy i 2 hektary pola oraz prowadzę gospodarstwo agroturystyczne. Z wypasu krów mam mleko, które przerabiam na serki górskie, które sprzedaję). Latem i zimą mam trochę gości. Z wynajmu i sprzedaży serów turystom moja rodzina utrzymuje się cały rok. Teraz bez turystów serów też nie sprzedam, bo i komu. Innego pożytku z mojej gazdówki (po góralsku gospodarstwo rolne) nie ma, bo przecież tu w górach nawet ziemniaki nie urosną.
Jak dodaje góral, w podobnej sytuacji jest sporo jego sąsiadów. Ludzie ci mają ogromny żal do rządu i czują się zdradzeni. Wcześniej jak mówią za partią rządzącą wielu z nich "wskoczyłoby w ogień". Dla przykładu, w Ochotnicy poparcie w kolejnych wyborach dla PiS sięgało nawet 80 procent. Teraz gdy agroturystyka została pozostawiona bez pomocy to się zmienia. - U nas na PiS już nikt nie zagłosuje - mówią górale. - Partia Kaczyńskiego w ciągu kilku miesięcy zrobi z nas żebraków!
Bernie Sanders dostanie "rękawice furmańskie" od sądeckich g...
- Kulig z Orbisem. To 70 lat temu była wielka podhalańska atrakcja
- Podhale. Jesteś piłkarzem, biegaczem, wioślarzem...? Możesz legalnie iść na narty!
- Oto największe absurdy pandemii na Podhalu
- Największy stok na Podhalu: "Nie mamy już złudzeń. Dla nas to koniec sezonu"
- Mamy nowy sport zimowy? Ludzie chodzą na nartach skitourowych przypięci do... psa
- Bunt na Podhalu. Uwaga narciarze, ruszyły już wyciągi narciarskie [ZDJĘCIA]
