Ponad 30 arów gruntu w dziewiczej okolicy Paszyna (gm. Chełmiec) to dziś największe zmartwienie Mieczysława Gajewskiego. Biedny rencista chciałby sprzedać działkę, ale nikt jej nie kupi, ponieważ nie ma do niej dojazdu.
- Siedem lat temu sąsiad zawłaszczył drogę, a gmina bezczynnie się temu przyglądała - oburza się mężczyzna. - Moją działką interesowało się kilka osób, ale wszystkie rezygnowały z kupna, gdy im mówiłem, że nie ma do niej dojazdu.
Mieczysław Gajewski pokazuje studnię, zbudowaną przez sąsiada w miejscu, w którym przed laty prowadziła bita droga do pól. Dziś nie ma po niej śladu. Trakt zarosła trawa.
Żona sąsiada, z którym spiera się Gajewski, mówi krótko: - Prawo jest po naszej stronie, a ten pan ma problem z urzędami. Nie zamierzamy komentować jego wywodów.
Tymczasem rencista ma dowody na zaniedbania ze strony gminy Chełmiec. Już w lipcu 2008 r. skarżył się wójtowi, że sąsiad wybudował prywatną drogę kosztem publicznego odcinka, a gmina nie dokonała rozgraniczenia działek, w tym gruntów Gajewskiego. Gmina na ten wniosek nie zareagowała. W lutym 2013 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie orzekł, że "bezczynność wójta miała miejsce z rażącym naruszeniem prawa" i nakazał rozpatrzenie wniosku rencisty z Paszyna w ciągu 30 dni.
Nie da sobie pomóc
Odpowiedzialna za zarządzanie drogami Bogumiła Aszklar-Lelito, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Chełmcu wyjaśnia, że odcinek drogi, o który upomina się Mieczysław Gajewski, nigdy nie miał charakteru drogi publicznej. Został wprawdzie przekazany gminie we władanie w latach 80. ubiegłego wieku, ale urząd nie ma na niego księgi wieczystej.
- Nigdy nie wykonywaliśmy tam żadnych prac remontowych, zimą nie była odśnieżana - wylicza Aszklar-Lelito.
Radca prawny Urzędu Gminy w Chełmcu Aneta Grzegorzek dodaje, że wójt nie może wykonać wyroku sądu, bo działki, które należałoby rozgraniczyć zgodnie z wnioskiem Gajewskiego, należą do kilku właścicieli. Niektórzy z nich nie żyją, a rencista do dziś nie przeprowadził postępowania spadkowego.
- Chociaż są to prywatne sprawy pana Gajewskiego, wójt Chełmca poprosił mnie, żebym udzieliła mu wszelkiej pomocy w doprowadzeniu sprawy do końca - podkreśla Aneta Grzegorzek. - Problem w tym, że pan Gajewski nie zgodził się udzielić mi pełnomocnictw, bym mogła w jego imieniu te sprawy prowadzić. Po prostu nie dał nam szans sobie pomóc.
Rencista ripostuje, że gmina sugerowała mu m.in. wynajęcie geodety, za którego musiałby zapłacić, a on nadal obstaje, że zawłaszczony odcinek drogi należy do gminy.
- Rozgraniczenie jest prywatną sprawą pana Gajewskiego. Samorząd nie może za to zapłacić - odpowiada radczyni.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i
Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!