Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad sąsiadowi wilkiem? Przejazd utrudniały donice, teraz są to tuje [ZDJĘCIA]

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Do naszej redakcji zgłosiła się mieszkanka Limanowej Małgorzata Dudek, która od kilku lat, jak twierdzi, nie może porozumieć się ze swoim krewnym w kwestii korzystania z ulicy Wąskiej, wzdłuż której mieszczą się zabudowania obydwu stron. Wedle relacji limanowianki, pod koniec czerwca ub. roku na drodze postawiono tzw. betonowe gazony, utrudniające, a jej zdaniem, wręcz uniemożliwiające dojazd samochodem pod jej posesję. Niedawno w miejsce gazonów pojawiły się donice z tujami. Kto ma rację?

– Donice stoją na drodze, ale również na terenie działki mojego krewnego. W 2006 roku jego tata budował tam dom więc musiał jednak zdawać sobie sprawę z tego, że droga będzie przebiegać przez jego działkę – dziwi się Małgorzata Dudek.

Mieszkanka ul. Wąskiej zwraca uwagę na fakt, że na zakręcie drogi, przy której ustawiono gazony, jej najmniejsza szerokość wynosi ok. 190 cm, czyli niezbyt wiele, by spokojnie i bez przeszkód przejechać tamtędy samochodem. – Ciężko przejechać, nie można nazwać tego inaczej, jak utrudnianiem życia – żali się.

W minionym roku doszło do rozszczelnienia gazu na działce Pani Małgorzaty, w związku z zagrożeniem wybuchu interweniowało pogotowie gazowe odłączając gaz na kilka dni. – Pracownicy pogotowia gazowego ze względu na istniejącą blokadę z gazonów betonowych ułożonych przez właściciela działki nr 210/1 nie dojechali na miejsce i musieli iść pieszo ze sprzętem z ulicy Kopernika. Z kolei policja, która również nie mogła dojechać na miejsce, wszczęła postępowania w tej sprawie – relacjonuje nasza rozmówczyni.

Droga, o której mowa, jest jedynym dojazdem do domu Pani Małgorzaty. W listopadzie ub. roku zamówiła ona lawetę po odbiór auta spod domu. – Chcę oddać auto do naprawy. Nie wiem co będzie, jeśli laweta nie zmieści się obok tych gazonów… Będę musiała zawiadomić policję. Może być też jednak tak, że „ktoś” zdecyduje się przesunąć donice, bowiem już tak kiedyś się stało – mówiła nam wówczas.

W umówionym dniu laweta faktycznie próbowała dostać się pod dom limanowianki, ale to ostatecznie się nie udało. – Mój samochód został po prostu przepchnięty obok tych gazonów. Laweta już się nie zmieściła… a i osobówka ledwo przejechała. Manewrowały nią trzy osoby, co tylko pokazuje jak trudne było to wyzwanie. Przybyła na miejsce policja sporządziła notatkę i tyle – dodaje Pani Małgorzata.

Wskazując na możliwe przyczyny takiego stanu rzeczy, Małgorzata Dudek przypomina, że kilka lat temu, gdy przepisano jej nieruchomość , miało okazać się, że jej rodzice nie zadbali o kwestię służebności drogi, przy której mieści się działka. Pani Małgorzata zdecydowała się też na położenie kostki brukowej, która jej zdaniem, ma przeszkadzać krewnemu.

– Twierdzi, że w trakcie deszczu woda z bruku spływa na posesję i podtapia mu działkę – mówi nam limanowianka, która poprzez prawnika złożyła wniosek do Sądu Rejonowego w Limanowej o zabezpieczenie przejazdu pod jej dom. – W listopadzie ub. roku sąd odrzucił moją prośbę. Nie jest to jednak prawomocna decyzja – mówi.

Nasza rozmówczyni zgłosiła również sprawę ustawienia gazonów do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Limanowej. W lipcu ub. roku odbyła się kontrola i nadzór miał nakazać krewnemu Pani Małgorzaty usunięcie donic. Ten jednak, jej zdaniem, odwołał się do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Krakowie. – Przez to sprawa nadal się przeciąga – mówi.

Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Krakowie nakazał rozbiórkę "budowli małej architektury ogrodowej", czyli wspomnianych gazonów. – Gazony usunięto, ale są tam teraz tuje w donicach przymocowane do podłoża drutami, czyli sytuacja właściwie nie uległa zmianie – mówi mieszkanka Limanowej.

Warto pamiętać, że jest to relacja Małgorzaty Dudek. A jak zapatrują się na sprawę przedstawiciele Miasta i druga strona?

Zarządcą drogi jest Miasto Limanowa. Zapytaliśmy Burmistrza Władysława Biedę czy zna szczegóły zamieszania na ul. Wąskiej. Jak się okazało był świetnie zorientowany w temacie.

– To problem rodzinny. Niepotrzebnie jednak próbuje się angażować w tę sprawę urząd. Na miejscu był geodeta, który ustalił linię graniczną. Nie wynika to z zaniedbania miasta. Uważam, że ze wszystkich kwestii wywiązujemy się należycie. Mam taką propozycję, że jeśli państwo nie potrafią dogadać się ze sobą polubownie, to może warto zasięgnąć innej pomocy? – powiedział nam Władysław Bieda zauważając, że jeśli gazony stoją na terenie prywatnym, to ciężko w to ingerować.

Pani Małgorzata Dudek ma jednak inne spojrzenie na sprawę. – Miasto powinno coś zrobić, ale nie robi nic. Można to nazwać zaniedbaniem. Po spełnieniu określonych warunków: wykonaniu prac geodezyjnych, eksmisji Romów z ul. Wąskiej i pozyskaniu środków z Polskiego Ładu, ta przebudowa ulicy miała stać się faktem. Ale tak się jednak nie stało, mimo że wspomniane kwestie zostały spełnione – wylicza Czytelniczka.

W środę telefonicznie udało nam się też skontaktować z krewnym Pani Małgorzaty Dudek, poprosiliśmy go o komentarz w tej sprawie. Dzień później poinformował nas jednak za pomocą SMS, że nie ma zamiaru odnosić się do tej sprawy.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska