W październiku br. o całej sprawie przypomniała nam właścicielka gruntu prosząc przy okazji o anonimowość. Z tego tytułu chciała otrzymać odszkodowanie od miasta, póki co w całej sprawie trwa impas, ale limanowianka nie zamierza odpuszczać.
- Nie zostawię tak tego. Gdy otrzymam stosowne pismo, wystosuję skargę na taką, a nie inną decyzję. Nie dostałam żadnego odszkodowania od Miasta, o które się ubiegam, nawet nikt się ze mną nie kontaktował… Tak się nie robi, tym bardziej, że wina jest oczywista. Od kilku dni do przystanku nie ma dojścia, to przecież teren prywatny i tego się trzymam. W przypadku braku odpowiedzi od Urzędu Miasta w Limanowej podejmą dalsze działania – mówiła nam w połowie listopada.
Sieć obiegły zdjęcia przystanku oklejonego taśmą z wywieszoną pośrodku tabliczką z napisem: „teren prywatny, wstęp wzbroniony”. Pod naszym artykułem z 18 listopada pt. „Skandal w Limanowej? Miasto postawiło przystanek na prywatnej działce. Właścicielka gruntu blokuje do niego dojście” zaroiło się od komentarzy. Zdecydowana większość internautów stanęła po stronie właścicielki działki. „I ma rację, won z mojego!”, „Ma do tego pełne prawo!!!!! Moja ziemia i moje zasady!!! Miasto powinno jej płacić franczyzę” czy „Jak z filmow Bareji” (pisownia oryginalna) to tylko część z wpisów naszych Czytelników.
Sprawa z milionami w tle?
Z naszą redakcją skontaktował się limanowianin proszący o anonimowość. Jak nam przekazał, nieoficjalnie roszczenie za budowę przystanku i brak dojazdu do działki ma opiewać na niebagatelną kwotą... 9 mln zł.
- Sprawa roszczeń wkrótce wypłynie, jest pytanie, czy zły jest pan burmistrz, który dba o dobro mieszkańców czy niedobra „chytra baba”, jak to było przedstawiane w komentarzach na lokalnym portalu, macie szansę być pierwsi, przedstawiając argumenty tej pani, chodzi głównie o straty związane z brakiem możliwości wynajmu terenu przez jakiś określony czas przez brak dostępu do drogi publicznej, wyliczenia zrobiła jakaś kancelaria z Warszawy, zapewne ma jakiś procent od wywalczonej kwoty, niemniej ułamek tej kwoty może zadecydować o wyniku wyborów na urząd burmistrza – napisał nam dodając, że w żaden sposób nie jest spokrewniony z właścicielką gruntów.
Przypomnijmy, że limanowianka już 20 września br. otrzymała od Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego niekorzystną dla niej decyzję. W piśmie tym czytamy, że po odwołaniu właścicielki „od decyzji Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego z 10 maja 2023 roku zaskarżona decyzja została uchylona i przekazana do ponownego rozpatrzenia organowi pierwszej instancji”. W maju br. Małopolski Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego umorzył postępowanie administracyjne w sprawie budowy wiaty przystankowej oraz chodnika na działce nr 176/4.
Tymczasem w ub. roku burmistrz Limanowej Władysław Bieda przekazał nam, że na ul. Tarnowskiej, w miejscu gdzie znajduje się wiata przystankowa jest wąski pas drogowy drogi DW965 i faktycznie częściowo wspomniana wiata położona jest na terenie prywatnym. Obecnie nie chce jednak komentować sprawy, mimo kilku próśb z naszej strony
Co dalej ze stadionem Sandecji? Radny nie ma wątpliwości

- Piotr z Męciny zaśpiewał w „Szansie na sukces”. Jak mu poszło? „Byłeś genialny!”
- Trasy narciarskie wokół Mogielicy znów kuszą! Zima powróciła
- Kłótnia o wyniki Eurowizji. Mógł być jeszcze jeden zwycięzca. Spod Limanowej!
- Pomaga Ukrainie, przypłacił to zawałem, ale chce to robić nadal. To limanowski radny
- Betonoza ustąpi zieleni. Prace na rynku w Tymbarku postępują. Wójt chwali
- Podróżnik z Mszany zdradza przepis na… napój wyskokowy z banana