Nad tym, co stało się w Słopnicach, głowią się też limanowscy leśnicy. Wykluczyli atak wilków, ponieważ owce były zaduszone, a nie rozszarpane.
- Krew na gardłach ofiar pojawiła się w wyniku nakłucia szyi zębami - mówi badający sprawę Edward Krupa z Nadleśnictwa Limanowa. - Poza tym wilki nie byłyby w stanie sforsować ogrodzenia. Nie ma pod nim podkopów, świadczących np. o działaniu zdziczałych psów.
Jego zdaniem, wiele wskazuje na atak rysia. - Z drugiej jednak strony mało prawdopodobne, by mógł zadusić aż tyle owiec - dodaje Krupa.
Leśnicy poprosili o opinię fachowców z RDOŚ. Zbadają dokumentację na początku maja. Ta instytucja wypłaci też hodowcy rekompensatę za szkodę spowodowaną przez dzikie zwierzę. Może liczyć na nieco ponad 200 złotych za sztukę.
- Te pieniądze nie wyrównają nam strat - mówi Maria Piaskowy. - Drapieżnik zabił dorosłe, zdrowe owce. Każda była warta co najmniej 400 złotych.
Trwa plebiscyt na Superpsa! Zobacz zgłoszonych kandydatów i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!