Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wierzę, że to grzyby były winne klątwy Jagiellończyka

Maria Mazurek
dr. hab. Henryk Głąb
dr. hab. Henryk Głąb archiwum
- W kryptach kościelnych, które ja odwiedziłem, w kościele św. Marka czy Najświętszej Maryi Panny ciała się nie zamumifikowały. Panuje tam po prostu zbyt duża wilgoć, podłoże jest piaszczyste, przepuszczające wodę. Wygląda na to, że trumny w kościele św. Marka były nawet zalane. Woda podniosła je do góry, a kiedy opadła, trumny bezwładnie spadły i się zniszczyły - powiedział w rozmowie z Marią Mazurek, dr. hab. Henryk Głąb, antropolog i kierownik katedry antropologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dlaczego mumie w podziemiach kościoła Ojców Reformatów zaczęły się nagle, po 350 latach, psuć?
Czynników najpewniej jest kilka. Po pierwsze - w mojej ocenie - turyści za często byli wpuszczani do podziemi. A krypty tego nie lubią. Odwiedzający przynoszą wilgoć, grzyby, oddychają, a to wszystko źle wpływa na mumie. Po drugie - w ostatnich latach, przez powodzie, wzrósł poziom wód gruntowych.


Komisja konserwatorska stwierdziła,że to wina wentylacji, a nie nasiąkania wody "od dołu".

Te dwa czynniki mogą się przenikać. Ale według mnie większa wilgotność ziemi nie jest bez znaczenia. Tym bardziej że Kraków ma położenie kotlinowe, leży też nad dużą rzeką. Nie wiemy, czy nie było na przykład jakichś przecieków z kanalizacji.

A jak to się stało, że te szczątki w ogóle same się zamumifikowały? Cud?
Bynajmniej. Wystarczy sucha, dobrze przewietrzana krypta.

Mamy jeszcze takie krypty z naturalnymi mumiami w Krakowie?
Nie mamy, albo o tym nie wiemy. W kryptach kościelnych, które ja odwiedziłem, w kościele św. Marka czy Najświętszej Maryi Panny ciała się nie zamumifikowały. Panuje tam po prostu zbyt duża wilgoć, podłoże jest piaszczyste, przepuszczające wodę. Wygląda na to, że trumny w kościele św. Marka były nawet zalane. Woda podniosła je do góry, a kiedy opadła, trumny bezwładnie spadły i się zniszczyły.

A w Europie są jeszcze takie miejsca?

Na południu Europy jest ich sporo. W Hiszpanii, południowej Francji, we Włoszech, a szczególnie na Sycylii. Można powiedzieć, że pod całymi południowymi Włochami leżą mumie. Ale tam jest inny klimat i suche, wapienne lub skaliste podłoże. U nas takich warunków nie ma, a krypty z podziemi przy Reformackiej są wyjątkiem.

A ciała, które były celowo, z pomocą ludzi, mumifikowane? Jak to się robiło?
Chodzi pani o tzw. mumifikację intencjonalną. Tu musimy cofnąć się do starożytności. Najpierw z ciała trzeba było usunąć to, co najszybciej się "psuje", czyli przede wszystkim mózg, tak jak czynili to strażotyni Egipcjanie. I narządy wewnętrzne. Potem ciało nasączało się sodą rodzimą, która "odciągała" wodę. Reszta trochę zależała od pozycji zmarłego lub tego, ile była w stanie zapłacić jego rodzina, bo już wtedy świat był dość skomercjalizowany. Ciało się podwędzało, ale można też było je odkazić winem palmowym i nasączyć żywicami drzewa akacjowego, mirrą lub kadzidłem. To były jednak dość drogie i rzadkie produkty, a zapotrzebowanie na nie było bardzo duże.

Czy teraz gdzieś na świecie mumifikuje się jeszcze ciała?
Teraz jest to zabronione. Ale nie wiemy, czy nie robią tego na przykład Indianie Ameryki Południowej, bo u nich jest tradycja wynoszenia ciał na wysokie szczyty, bo w takich warunkach one same się szybko mumifikują.

A w europejskiej kulturze?
Ostatnie mumifikacje dotyczyły przywódców komunistycznych, na przykład Lenina. Ale to były już inne, czysto chemiczne metody mumifikacji. Do ciała wstrzykiwało się po prostu związki rtęci i arsenu. Ale to już przeszłość. Dziś mamy substytuty mumii - figury woskowe. A ciało po prostu chowamy lub kremujemy.

Szczątki ludzkie to podobno siedlisko śmiercionośnych grzybów. W 1973 roku grupa archeologów otworzyła grób Kazimierza Jagiellończyka, a potem 16 z nich zmarło. Niektórzy wierzyli, że to klątwa króla, który nie życzył sobie, żeby ktoś otwierał jego grób. Ale za tę "klątwę" odpowiadał ponoć jednak grzyb.
Może powiem coś niepopularnego, nawet wśród naukowców: ja w to wytłumaczenie raczej nie wierzę. Myślę, że to zbieg okoliczności, bo ci archeolodzy byli ludźmi w podeszłym wieku. Być może zakażenie grzybami przyczyniło się do ich śmierci, ale nie było jej bezpośrednią przyczyną.

To może jednak to była klątwa?
Może. Niektórzy archeolodzy do dziś nie dotykają szczątków ludzkich.

Zapytałam ojców reformatów, czy mogę wejść do krypt. Odpowiedzieli, że boją się, że mogą tam być grzyby, które mogłyby mi zaszkodzić. Ojcowie przesadzają?
Trochę pewnie tak, bo przecież grzyby są nie tylko na szczątkach, ale i na wszystkim, czego dotykamy. Ale z drugiej strony- ostrożności nigdy za wiele. Być może, jeśli ktoś nie miał wcześniej kontaktów z grzybami, to mogą mu zaszkodzić. Z racji swojej pracy, często chodzę po grobowcach i nic mi nigdy nie zaszkodziło. Ale może jestem już uodporniony.

Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska