https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie wychodź z doma bez dobrego łoma!

Jerzy Surdykowski
archiwum
Mój wypróbowany przyjaciel Szeregowy Polityk sformułował taką właśnie radę pod adresem posła Jarosława Gowina, gdy ten żalił się na złe działanie prokuratury pod rządami ustawy przygotowanej przez jego poprzedników. - Bo tak brzmi prawo Ohma! - zakonkludował w odpowiedzi na pytający wzrok sławnego ministranta (przepraszam, chciałem napisać "ministra").

Ten unik pozwolił w gronie celebryckim, lecz niepełnosprawnym naukowo, przejść gładko do innych smakowitości, jak obecność sędziów i prokuratorów dziś oskarżanych o wykroczenia dyscyplinarne w sprawie Amber Gold - a także piosenkarki Shakiry od dawna oskarżanej o marny gust - na tej samej trybunie, z której mecze ogląda znany piłkarz Donald Tusk. Nie zdążyliśmy przejść do stosunków łączących inną latynoską pięknotkę Jennifer Lopez z szefem NBP prof. Markiem Belką, bo na salę wkroczył najgłówniejszy szef, co uciszyło szeptanki. Mój przyjaciel bowiem wprowadził mnie incognito na poufną naradę poselskiego aktywu Platformy.

- Nic nie robicie! - wrzasnął premier na początek. - Kaczyński z Rydzykiem urządzają stutysięczną demonstrację w Warszawie, a zaraz potem PiS przedstawia kandydata na premiera, a wy cichutko. Dlaczego nie prowadzimy ofensywy medialnej? Jeszcze trochę, to zjedzą nas jak ostatnio Romney zagapionego Obamę. Grupiński i Ostachowicz, do raportu!

- Nasze służby twierdzą, że było ich tylko 40 tysięcy… - usiłował uspokoić go usłużny jak zwykle kamerdyner Graś.

- Za komuny też dzielili liczebność naszych demonstracji przez dwa, albo i trzy - odciął się szef. - Już to dawno słyszałem. Proszę merytorycznie!

- Ten ich McPremier… - zaczął podsekretarz stanu Ostachowicz, jak wiadomo zawsze biegły w angielszczyźnie.

- Dlaczego jak McDonald? - obruszył się szef. - Czy to aluzja?

- To skrót do "Mało Co Premier".

- Siadać! - wrzasnął prowadzący. - To język PiS-owski. Dlaczego ja się muszę męczyć z tak marnym PR-owcem?

- Kandydował kiedyś na posła z Unii Wolności. Z lepszego miejsca pewnie by go wybrano i teraz siedziałby między nami. Problemem jest polityczna korekta list - przewodniczący Grupiński wie przecież, na czym polega jego dzisiejsza robota, wszak jeszcze niedawno był starannym wydawcą.

- Skoro ma być premier techniczny - wyrwał się inny, nie zdradzę nazwiska, aby oszczędzić biedakowi awantury domowej - to wyjdźmy z inicjatywą żony technicznej. Mnie na przykład znudziła się ślubna, więc wezmę sobie na pewien czas techniczną, żeby uprała i podała obiad, a w międzyczasie zrobię casting na tę właściwą, powiedzmy jak wybory. Model będzie nowszy i ten zryw… - rozmarzył się.

- Eurodeputowany Czarnecki powiada… - zaczął inny.

- Eurodeportować eurodeputowanych do Brukseli - obruszył się szef. - Niech nie przeszkadzają w Sejmie.

- Ale to dobry pomysł - upierał się tamten. - Skoro możliwy jest Czarnecki od ZChN-u do PZPN-u, to nam zdałby się Giertych od LPR-u do PO. Aż się naprasza, aby go wziąć. Przecież właśnie teraz potrzebne są zderzaki!

- A może jakąś kobietkę… - marzycielski nastrój dotarł i do szefa. - Feministki żądają parytetów, a ministra Mucha jak zwykle utknęła w zupie.

- Przypominam, że posłanka Grodzka żąda usunięcia reklamy zupy jarzynowej w imię obrony godności kobiet - przypomniał któryś z zebranych.

- Feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść szafę na ósme piętro! - wiceprzewodniczący (wciąż jeszcze) Schetyna przywrócił poczucie rzeczywistości.

- Zamiast wysypu grzybów, mamy jesienią wysyp premierów - poseł i minister finansów w jednej osobie Jan Anthony Vincent Rostowski uznał, że nadeszła jego pora. - Co więc konkretnie robimy?

- U Vincenta ani centa! - mruknął z kąta jakiś defetysta.

- Namówmy Kaczyńskiego, aby desygnował Donalda na premiera - wyrwał się zawsze aktywny poseł Halicki. - W ten sposób Prezes będzie zadowolony i wszystko zostanie po staremu. W końcu Donald czy Jarek zawsze kaczory!

Propozycja spotkała się z entuzjastycznym poparciem. Niestety, zza okna dobiegł jakiś podejrzany hałas, to zbuntowane pielęgniarki rozpoczęły przygotowania do rozbijania namiotów "białego miasteczka" pod Urzędem Rady Ministrów. Historia może nie jest nauczycielką życia, ale złośliwie zatacza koła.

Autor: konsul generalny w Nowym Jorku (1990-1996), ambasador w Bangkoku (1999-2003), pisarz, reporter.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Policja uderza w środowisko kiboli

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Mjetek
O jak miło znowu piano. No to ja jestem ostatni raz na GK.pl PAPA, Śpiewajcie dalej piano - daleko zajedziecie :D
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska