Jacek Szabliński jak zwykle pojechał na weekend do domu w Siennej nad Jeziorem Rożnowskim. W sobotę wieczorem poszedł do sauny, żeby się zrelaksować i zregenerować siły. Bardzo długo nie wracał. Zaniepokoiło to żonę. Poszła do męża. Nie dawał oznak życia. Nie było już szansy na ratunek.
Nie wiadomo, czy lekarz doznał ataku serca, czy uległ zaczadzeniu. Ma to wyjaśnić dopiero sekcja zwłok.
- Wiadomość o tej śmierci załamuje - powiedział wczoraj "Gazecie Krakowskiej" Artur Puszko, dyrektor nowosądeckiego szpitala. - Jacek Szabliński był jednym z najmocniejszych filarów naszej nowej onkologii.
Zmarły lekarz miał II stopień specjalizacji z chirurgii ogólnej. Trzy lata temu zdał egzamin specjalizacyjny z chirurgii onkologicznej.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+