Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemieckie eksperymenty krakowskiego ministra

Marek Bartosik
fot. archiwum
Pochodzący z Krakowa ministrowie wprawiają ostatnio Donalda Tuska w furię i to na międzynarodową skalę. Mikołaj Budzanowski, archeolog po UJ, zapłacił za to natychmiastową dymisją. Reakcja na kolejny wyczyn Jarosława Gowina, filozofa po UJ, była inna. Premier starał się przełknąć tę żabę tak, by jabłko Adama nawet mu nie drgnęło. Nie udało się. Widać, że Gowin to dla niego coraz trudniejszy problem.

Premier zrazu zadowolił się deklaracją swego ministra sprawiedliwości, że jego wypowiedź o niemieckich eksperymentach na importowanych z Polski ludzkich zarodkach została zmanipulowana przez dziennikarzy. Teraz już wie, że te słowa Gowin rzeczywiście powiedział i "wyprawił" go z nimi na rozmowy z Angelą Merkel.

Czy minister zapłaci za manipulowanie manipulacją, dowiemy się z kolejnego odcinka serialu "Nie lubię poniedziałku" z Gowinem w roli głównej. Póki co warto odnotować ważną zmianę jaka w nim zaszła i świadczy o tym, że stał się rasowym politykiem. Rasy, niestety, w obyczajach polskiej.

Dotąd należał do nielicznych polityków, którzy w razie kłopotów nie zrzucali winy na wredne media. Odkąd w 2005 roku wszedł najpierw do Senatu, potem do Sejmu, jest ich ulubieńcem. Ten dawny dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Znak" ma talent medialny, ale też wielu wpływowych znajomych w środowisku. Niektórych zatrudniał w swojej krakowskiej szkole wyższej.
Jego polityczni konkurenci w krakowskiej PO z nieukrywaną zawiścią mówili o łatwości, z jaką dostaje się na łamy największych gazet i przed kamery popularnych programów telewizyjnych. A teraz chciałby, byśmy uwierzyli, że i on "padł ofiarą" czegoś, co posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu przydarza się niemal codziennie.

Ciągle wierzę w inteligencję Gowina. Jestem więc przekonany, że zbitki o niemieckich eksperymentach na polskich zarodkach użył zupełnie świadomie. Jeżeli uważa, że nasze zarodki rzeczywiście są eksportowane, to - nie mając pełnej wiedzy - mógł pominąć nazwę docelowego kraju, albo rzucić do mikrofonu jakąś Wielką Brytanię, Francję czy USA. Postawił jednak na Niemcy i wywołał ducha "zakamuflowanej opcji niemieckiej". Wymknęło mu się? Nie wiedział, że wzbudzi takie emocje? Wątpię!

Użyciem tej zbitki zbliżył się mocno do sugestywnej, a opartej na niedomówieniach argumentacji jednego ze swych poprzedników, niezapomnianego Zbigniewa Ziobry. Pytanie tylko po co znowu irytuje premiera, a i wielu swoich krakowskich wyborców? Z ideologicznego zacietrzewienia czy taktycznego wyrachowania?

Może czuje, albo wie, że nadchodzi polityczne przesilenie, wkrótce dojdzie do poważnego kryzysu w koalicji i siłą rzeczy w Platformie? Chce na ten moment targów i przetasowań przygotować sobie maksymalnie samodzielną pozycję w polityce?

Gubiąc się w tych domysłach trudno nie przypomnieć sobie słów, jakie kiedyś o Gowinie miał powiedzieć jego akademicki nauczyciel, ks. prof. Józef Tischner: "To krwiożerczy rekin, trzeba na niego uważać".

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska