https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

(Nie)oczekiwana zmiana warty... [FELIETON]

Biskup Tadeusz Pieronek
fot. Andrzej Banaś
Jak to zwykle bywa nawet w polityce, a może właśnie w niej przede wszystkim, dochodzi do wydarzeń, przez jednych niechcianych i nieoczekiwanych, a przez innych pożądanych do tego stopnia, że są gotowi zapłacić za to bardzo wysoką cenę.

Polityka ma zasadniczo dwa oblicza i obydwa mogą być piękne. Niestety, ich piękno jest wyjątkowo trudne do osiągnięcia i zachowania. Jeśli polityka jest sprawowana jako roztropna troska o dobro wspólne, to jest piękna, szlachetna i wartościowa, dobra i godna pożądania.

Także i w przypadku, kiedy pojmowana jest jako przejmowanie władzy, jej sprawowanie i przekazywanie innym, może zachować swój blask, o ile jest sprawiedliwa, mądra, dbająca o prawdę, o pokój, o indywidualne dobro obywateli i dobro wspólne społeczności, którą zarządza. Teoretycznie zatem politykę można prowadzić czystymi rękami, w sposób skuteczny i godny.

Skąd więc biorą się tak liczne zastrzeżenia do polityki? Tak chóralne narzekanie na polityków? Odpowiedź jest prosta: praktyka życia politycznego jest daleka od jej założeń teoretycznych, opartych na zdrowym rozsądku, albo też - co łatwo zauważyć - pojmowana jest i wdrażana w sposób opaczny, nasączony taką czy inną ideologią, która stawia przed nią złe cele i wmawia ludziom, że jedynym celem polityki jest jej skuteczność, osiągana wszelkimi możliwymi środkami, w tym kłamstwem, łamaniem sumień, wyzyskiem, grabieżą, przemocą, gwałtem, przymusowymi przesiedleniami, więzieniem, wojną, a nawet czystkami etnicznymi i ludobójstwem.

Najczęstszym błędem w polityce jest lekceważenie podstawowego zadania, jakim jest sprawowanie jej dla dobra wspólnego. Oczywiście, politycy o tym dobru mówią, deklarują, że będą się o nie troszczyć, w praktyce jednak często chcą przede wszystkim zaspokoić własne potrzeby, zabezpieczyć swój interes, a jeżeli im się to udaje, zrobią coś dobrego dla wszystkich.

Trosce o dobro wspólne przeciwny jest interes partyjny i źle się dzieje, kiedy dobro partii stoi ponad dobrem wspólnym. Fundusze, jakie państwo przeznacza rocznie na działalność partyjną, sięgają w Polsce 150 milionów złotych, a partie oprócz własnego majątku zyskują sporo na lokatach i odsetkach lokowanych sum.

Zmiana przywódców politycznych w wyniku demokratycznych wyborów to rzecz zwyczajna i uzależniona od umiejętności przekonania wyborców do kształtu proponowanej polityki. Przedmiotem kampanii wyborczych są jednak nie tylko osiągnięcia rządzących, ale także popełnione przez nich błędy i zaniedbania oraz w dużej mierze obietnice, rzucane w tłum jak wędka z przynętą.

Ludzie to lubią, bo daje im to nadzieję, że może będzie lepiej. Trzeba jednak pamiętać o mądrym przysłowiu: "Obiecanki-cacanki, a głupiemu radość", bo naiwna ryba, kiedy połknie przynętę, już nie może mieć żadnej nadziei. Dziś jesteśmy po wyborach prezydenckich. Zasadom demokracji stało się zadość. Martwi jednak atmosfera, która panowała w kampanii wyborczej. Czy my musimy naśladować karczemny sposób amerykańskich kampanii negatywnych?

Dlaczego ustępujący prezydent i jego następca, zanim przegra i zanim zostanie wybrany, musi być obnażony, oskarżony, czasem poniżony przez konkurenta, często w sprawach drobnych i nieistotnych? Przecież chodzi o osoby, które reprezentują lub będą reprezentować godność Rzeczypospolitej Polskiej.

Czy nie byłoby lepiej, gdyby w kampanii prowadzono merytoryczny dialog nie ad personam, ale w sprawach ważnych dla Polski? Każdemu prezydentowi, wybranemu przez Naród trzeba życzyć, by godnie i skutecznie wypełnił mandat, jaki mu został powierzony.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Zanim zaczniesz pouczać innych, doucz się sam. Zacznij od odróżniania korzeni od pasożytów, choćby jemioły, nie mówiąc o innych straszliwszych. Modlitwa do Światowida daje tyle samo co klepanie "Wierzę W Boga"wymyślonego przez cesarza, mordercę własnego syna i żony, który został uznany za świętego, mimo iż nie chrzczony. Bo z prześladowanych chrześcijan stworzył siłę polityczną prześladującą od tego czasu innych. Z Bogiem nie mającą nic wspólnego. Widać, że podświadomie tęsknisz za pierwotnym podziałem terytorialnym, gdy podstawową jednostka administracyjną była parafia.
p
pepe2
A ty " biskupie" cieszysz się czy martwisz? Bo sądząc PO twoich POprzednich dokonamiach to będzie trudniej donosic na UB. Czyli nie będziesz feliks.
m
mm
Biskup ma prawo wypowiadać się w sprawach politycznych jak każdy obywatel tego kraju. Więcej tolerancji.
m
mm
Gdyby nie stolica apostolska nadal być modlił się do Światowida. To dzięki przyjęciu chrztu 1050 lat temu zostały utworzone pierwsze polskie biskupstwa m.in w Gnieźnie i Kaliszu co dało początek Polskiej państwowości oraz dało początek podziałowi terytorialnemu Polski. Plujecie na swoje własne korzenie dając popis ignorancji - można z Kościołem się zgadzać lub nie - nikt nikogo nie zmusza ale fakty sa takie jakie są.
D
DIK
Zajmij się pieronie pacierzami -a od robienia polityki nie są klechtowie.
p
polityka
Może szanowny ks.biskup wytłumaczy ,dlaczego połowa ludzi w tym kraju nie chodzi na wybory. I dlaczego w tym arcykatolickim kraju tylko co czwarty Polak popiera dewocję w czystej postaci.. Po tysiącu lat samych sukcesow "apostolskich," to trochę dziwne. Jak i dziwne są te odwoływania się wygranych, że to naród ich wybiera. Nie naród, najwyżej ćwiartka. Albo może po ćwiartce.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska