Jak podaje Onet.pl premier Benjamin Netanjahu wezwał Annę Azari w trybie pilnym do Izraela. Tym samym ambasada tego kraju w Polsce pozostanie bez zwierzchnika. Według nieoficjalnych informacji ambasador nie straci swojego stanowiska. Jest to jedynie manifestacja braku porozumienia między jednostkami dyplomatycznymi w sprawie ustawy o IPN.
- Obiecujemy niestrudzenie upamiętniać i honorować Sprawiedliwych, szczególnie tutaj w Polsce. Jednakże rząd Izraela pragnie zachować całkowitą wolność w dyskusji o historii Holocaustu w taki sposób, by uniknąć jej wypaczeń. Izrael wspólnie z Polską chce naprawić błędy historyczne i rozmawiać tylko o niemieckich nazistowskich obozach zagłady - mówiła niedawno ambasador.
Jednak rząd Izraela całkowicie odrzucił treść ustawy, jaką wprowadził polski rząd. - Mamy nadzieję na stworzenie polsko-izraelskiej grupy roboczej, która na nowo rozpatrzy nowelizację ustawy o IPN i doprowadzi do porozumienia - proponowała dyplomatka.
CZYTAJ TAKŻE: Janusz Korwin-Mikke: Efektem zamieszania z ustawą o IPN jest to, że frazę "polskie obozy śmierci" poznały miliony ludzi
W niedawnym oświadczeniu ambasador Anna Azari odniosła się do konsultacji jakie były prowadzone z przedstawicielami Izraela w 2016 r. - Wówczas jednak wyjaśniliśmy, że część tego prawa będzie stanowić ogromny problem dla wszystkich uczestników debaty publicznej - przypomniała ambasador.
Senat w nocy z środy na czwartek przyjął bez poprawek ustawę o IPN, odrzucając m.in. propozycje senatorów Platformy Obywatelskiej. Teraz ustawa trafi do podpisu przez Prezydenta Andrzeja Dudę.
Przypomnijmy, że Polska nie ma swojego ambasadora w Izraelu od końca 2017 roku, kiedy pełnienie obowiązków zakończył Jacek Chodorowicz, a na zaproponowaną kandydaturę Barbary Stanisławczyk-Żyły nie zgodziła się sejmowa komisja spraw zagranicznych.