Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepodległość zaczęła się w Zakopanem

Marek Lubaś-Harny
Mariusz Zaruski od wczesnej młodości był działaczem niepodległościowym
Mariusz Zaruski od wczesnej młodości był działaczem niepodległościowym Wikipedia
Święto Niepodległości będziemy obchodzić dopiero za miesiąc. Ale przecież 95 lat temu nie było tak, że ta niepodległość wybuchła z dnia na dzień, 11 listopada, kiedy Piłsudski przyjechał do Warszawy. Moment ten został poprzedzony szeregiem spontanicznych zdarzeń, w trakcie których w różnych miejscach na ziemiach polskich patrioci postanawiali brać niepodległość własnymi rękami. Do Zakopanego wolność przyszła, a właściwie została ustanowiona przez osiadłych tu działaczy niepodległościowych, już 13 października.

Pisarze i fantasta

Grunt pod niepodległość był już wcześniej pod Tatrami dobrze przygotowany. Zakopane od lat przyciągało z wszystkich trzech zaborów jednostki nieprzeciętne, umysły i talenty wybitne, a także patriotów, którym gdzie indziej ziemia paliła się pod nogami, a tutaj mogli się czuć stosunkowo bezpiecznie. Na początku wojny osiedli tu między innymi luminarze ówczesnej polskiej literatury. Nie tylko Kasprowicz i Tetmajer, ale też Reymont, Staff, Berent, Strug, a nawet Joseph Conrad, którego mobilizacja zaskoczyła w Krakowie. Nieco później do tego doborowego grona dołączył Stefan Żeromski.

Autor "Ludzi bezdomnych" robotą niepodległościową zajmował się od lat. Z Józefem Piłsudskim spotkał się po raz pierwszy na początku XX stulecia właśnie w Zakopanem, kiedy jeszcze przyszły naczelnik państwa przez wielu był uważany za fantastę, snującego nierealne projekty. Żeromski w tym samym czasie, po wydawniczym sukcesie "Popiołów" w roku 1904, osiągnął pewną stabilizację finansową, która pozwoliła mu osiąść wraz z rodziną na jakiś czas w Zakopanem. Tak opisywał jedno z zakopiańskich spotkań z Piłsudskim:

"Była to nędzna drewniana chałupa na Kasprusiach. Proletariacka mizeria… Zastałem go siedzącego przy stole, stawiającego pasjansa. Siedział w kalesonach, bo jedyną parę spodni, jaką posiadał, oddał właśnie krawcowi do zacerowania dziur. Mówił, że jeżeli ten pasjans wyjdzie, to będzie dyktatorem Polski. Sen o tej dyktaturze w tej ruderze i w tej sytuacji bez portek wstrząsnął mną wówczas…"

Wielki pisarz, wrażliwy na ludzką krzywdę, w tamtym czasie zbliżył się do organizacji socjalistycznych. I choć po przegranej rewolucji 1905 roku zniechęcił się do PPS i kwitnącego w niej, jak mawiał, "partyjniactwa", w potrzebie nie szczędził czasu i energii. W roku 1912 wziął udział w Zakopanem w zjeździe działaczy niepodległościowych, na którym uchwalono utworzenie Polskiego Skarbu Wojskowego i budowanie własnej siły zbrojnej. Wspierając Piłsudskiego w tych zamierzeniach, osobiście zaangażował się w zbiórkę pieniędzy. Po wybuchu wojny i utworzeniu Legionów Polskich pociągnął do Kielc za Piłsudskim i Pierwszą Kadrową. Tam jednak pokłócił się z komendantem, któremu zarzucił zbytnią zależność Legionów od Niemców i Austriaków. Nie uznając argumentów, że wolność trzeba zdobywać etapami, wrócił na resztę wojny do Zakopanego.

Wolni obywatele

Konflikt z komendantem nie oznaczał dla pisarza końca działalności niepodległościowej. Już w grudniu 1914 roku stanął wspólnie z Janem Kasprowiczem na czele organizacji wolnościowej, opowiadającej się zdecydowanie po stronie Anglii i Francji. Po łatwym rozszyfrowaniu pisarskiej konspiracji przez austriackich agentów omal nie został wydalony z Zakopanego jako… sympatyk Rosji. Jakoś jednak udało się tego uniknąć. Nic więc dziwnego, że kiedy stawało się coraz bardziej oczywiste, że koniec wojny jest bliski, późniejszy autor "Przedwiośnia" znów znalazł się w pierwszym szeregu.

13 października 1918 roku pięciuset czołowych obywateli Zakopanego stłoczyło się na wiecu w sali "Sokoła". Żeromski został obwołany przewodniczącym zgromadzenia. W patriotycznym uniesieniu przyjęto rezolucję:

"Wobec przyjęcia zasad pokojowych prezydenta Stanów Zjednoczonych Wilsona przez państwa rozbiorowe uważamy się odtąd za obywateli wolnej, niepodległej i zjednoczonej Polski. Tej Polsce winniśmy wierność i posłuszeństwo, mienie i krew naszą, nie uznajemy żadnych więzów, tym najświętszym obowiązkom przeciwnych. Przejęci ważnością godziny dziejowej dla wspólnego gorliwego pełnienia obowiązków wobec państwa polskiego postanawiamy stworzyć Organizację Narodową w Zakopanem i w tym celu wybieramy jej zarząd złożony z 32 osób, polecając mu ułożenie programu i sposobu działalności".

Warto zauważyć, jak wysoka w tamtych czasach była społeczna ranga pisarza, skoro na czele dopiero co powstałej Organizacji Narodowej zgromadzeni postawili nie polityka, nie wojskowego, ale właśnie Stefana Żeromskiego. Interesujący był skład jego zastępców. Zostali nimi: ludowiec Franciszek Pawlica, członek PSL Piast i prezes Związku Górali, późniejszy generał Mariusz Zaruski, żeglarz, taternik i twórca TOPR-u, reprezentujący założoną przez Piłsudskiego Polską Organizację Wojskową oraz narodowy demokrata Wincenty Szymborski, zarządca dóbr hrabiego Władysława Zamoyskiego. Przewaga narodowców zaznaczyła się w całej (nomen omen) Organizacji Narodowej, tym bardziej że jej sekretarzem również został endek Medard Kozłowski. Jednakże w roku 1918 w Zakopanem podziały polityczne najwyraźniej nie przeszkadzały się Polakom dogadywać, w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego.

Leśnik-narodowiec
Warto może przy tej okazji przypomnieć postać Wincentego Szymborskiego, którego zasługi dla Zakopanego i Tatr zostały nieco zapomniane. Pochodził z Kaliskiego, z rodziny o patriotycznych tradycjach, jego ojciec Antoni był uczestnikiem powstania styczniowego. Pod Tatry zjechał w roku 1904, by objąć zarząd dóbr hrabiego Zamoyskiego.

Wkrótce wydał też nieubłaganą wojnę… kornikom drukarzom. Trwała ona dłużej niż cała I wojna światowa. Zamoyski kupił bowiem lasy tatrzańskie w opłakanym stanie. Jeśli komuś się wydaje, że w owym czasie szumiała w Tatrach pradawna puszcza, jest w błędzie. Poprzedni właściciele zdewastowali drzewostany na potrzeby huty w Kuźnicach, a reszty dokonała plaga korników. Jak pisała Helena z Lubomirskich Stanisławowa Gawrońska, "hrabia za głowę się chwytał i rozpaczał, że smreki wciąż giną i giną".

Do roku 1911 Szymborski opanował sytuację, ale korniki atakowały w późniejszych latach jeszcze kilkakrotnie. Polska była już wolna, a on wciąż zmagał się z wrogami tatrzańskich lasów. Jeszcze w roku 1920 sytuacja na powrót stała się tak groźna, że zarządca dóbr Zamoyskiego zawarł umowę z wojskiem, by do walki z kornikami dostarczyło… trzystu jeńców bolszewickich.
Batalia przeciw groźnym chrząszczom, choć wyczerpująca, nie pochłaniała całej energii Szmborskiego, który dał się poznać w Zakopanem jako działacz kulturalny i sportowy, mając swój udział w powstaniu m.in. Muzeum Tatrzańskiego i TOPR-u. Był też aktywnym członkiem Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego. Nic dziwnego, że przy takiej mnogości zajęć ożenić zdążył się dopiero w czasie wojny, mając lat 47, z Anną Marią Rottermund, młodszą od niego o lat 19 bratanicą proboszcza z Szaflar. I to… nie całkiem z własnej woli. Swój ślub tak opisywał:

"Z powodu tych wszystkich kłopotów straciłem głowę i... ożeniłem się. (…) A było to tak! Podczas inwazji schroniła się do Kuźnic kancelarya ks. Kazimierza Lubomirskiego, w której pracowała dorodna panna nazwiskiem Anna Rottermundówna. Ponieważ dziewczynie zdawało się, że po wojnie mężczyzn nie będzie, przeto postanowiła wyjść za mąż za starszego, byle tylko starą panną nie zostawać. No i ponieważ co kobieta chce, to i Pan Bóg tego chce, więc dnia 17 lutego 1917 roku ożeniłem się. Posagu naturalnie nie wziąłem..."

Nie od rzeczy będzie wspomnieć, że z tego związku narodziła się, jako druga z kolei córka, Wisława Szymborska.

Taternik-legionista

Mariusz Zaruski, drugi z zastępców Żeromskiego, jest na Podhalu dużo bardziej znany, ale głównie jako taternik, narciarz oraz twórca i pierwszy kierownik TOPR-u. Tymczasem był to człowiek wielu talentów, wielu zainteresowań, wielu różnorodnych aktywności. Umysł ścisły i utalentowany malarz, człowiek gór i żeglarz, marynarz i kawalerzysta, buntownik i zawodowy żołnierz.
No i oczywiście od wczesnej młodości działacz niepodległościowy. Za udział w spiskach, w jakie zaangażował się w czasie studiów w Odessie, był skazany na półtora roku więzienia i pięcioletnie zesłanie do Archangielska. Z Piłsudskim zetknął się po raz pierwszy (podobnie jak Żeromski) w Zakopanem, gdzie w roku 1907 osiadł wraz z żoną ze względu na stan jej zdrowia. Prowadziła ona tu pensjonat, w którym bywali socjaliści, m.in. sam Piłsudski. Dzięki tej znajomości Zaruski zaangażował się w działalność w Związku Walki Czynnej, a po wybuchu wojny nie tylko sam wstąpił do Legionów, ale i wciągnął do nich grupę górali. 5 sierpnia 1914 roku wyruszył na czele zakopiańskiej kompanii piechoty do Kielc.

Następny etap legionowej kariery ówczesnego kapitana to służba w 1. Pułku Ułanów Władysława Beliny-Prażmowskiego. Został w nim dowódcą szwadronu, z którym uczestniczył niemal we wszystkich walkach, aż do kryzysu przysięgowego. Z niewoli uciekł i wrócił do Zakopanego, a Piłsudski mianował go komendantem POW w obwodzie nowotarskim.

Z tak różnymi ludźmi u steru 13 października 1918 roku rozpoczęła swą przygodę Rzeczpospolita Zakopiańska. Ale o tym następnym razem.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska