MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niepokorni Mostowi (2)

Marek Lubaś-Harny
Watykan, przed Bożym Narodzeniem 1996 r.  Andrzej Gut Mostowy z żoną Bożeną wręcza Janowi Pawłowi II symboliczny żłóbek z małym Jezuskiem
Watykan, przed Bożym Narodzeniem 1996 r. Andrzej Gut Mostowy z żoną Bożeną wręcza Janowi Pawłowi II symboliczny żłóbek z małym Jezuskiem archiwum rodzinne
Paweł Gut Mostowy, ten co się potem nieostrożnie zadał z Leninem, też darł z proboszczem koty. I wiele wody musiało upłynąć w Porońcu i Zakopiance, zanim jego prawnuk, dzisiejszy poseł Andrzej Gut Mostowy, został w Rzymie wzięty za… świętego Józefa.

Trafił swój na swego
Z tym Pawłem Mostowym to było tak, że nie tylko pobierał myto od przejazdu przez most i "hotel" w Poroninie prowadził, ale też politykował. Już pod koniec XIX wieku istniał w Poroninie silny ośrodek ruchu ludowego, w którym pierwsze skrzypce grał starszy od Pawła o dwa lata brat Franciszek.

Ale i Paweł należał do aktywistów. Istnienie w parafii dużego koła PSL nie było po myśli pasterzowi poronińskich owieczek, którym został wówczas ksiądz Franciszek Nycz. Nowy proboszcz musiał mieć naprawdę zapędy dyktatorskie, skoro nawet Jan Kasprowicz ułożył o nim wierszyk:

Miał swoje wady, a zasię
Ta się największa zdawała:
Niedużo w nim było z biskupa
A wszystko z generała.

No i w końcu musieli jeden drugiemu pokazać, kto tu rządzi. Okazja nadarzyła się pewnej niedzieli na mszy. Jak pisze w swej książce "Mostowi, Mostowi" Jan Gut Mostowy, siedzący na chórze wśród hrubych poronińskich gazdów Paweł podczas kazania zaczął chrapać. Ksiądz Nycz zgonił go na dół i palnął mu kazanie indywidualne, wystawiając na wstyd przed całą wsią. Jakby tego było mało, miał podobno krzyknąć na koniec:
- Pijanyś i śmierdzisz. Wynoś się do karczmy!
I wyrzucił go z kościoła.
Takiej hańby Paweł Gut Mostowy nie mógł puścić płazem. Napisał skargę do biskupa. Urażony proboszcz zagroził, że nie pochowa go w poświęconej ziemi na parafialnym cmentarzu. A Mostowy na to, że bez łaski. Ogrodził własny kawałek ziemi, postawił na nim wysoki granitowy krzyż i urządził prywatny cmentarzyk. Jak załatwił, że jakiś ksiądz mu go poświęcił, nie wiadomo. Paweł nie był już biedny, więc zapewne za dutki.
Do kolejnego starcia Pawła Guta Mostowego, ale już nie tego, lecz jego syna, doszło wiele lat później, w czasie przewrotu majowego. Nowy proboszcz ksiądz Słonka wyklinał Piłsudskiego, że buntownik, socjalista i rozwodnik. Paweł Gut Mostowy junior, w młodości legionista, takiej obrazy komendanta nie zdzierżył. Przerwał proboszczowi wołaniem, że górale chcą słuchać słowa bożego, a nie polityki. I on, jak kiedyś ojciec, został z kościoła wyrzucony i podobno już nigdy na żadnym kazaniu w Poroninie nie był. Chodził tylko na ciche msze, a spowiadał się raz do roku u jezuitów Na Górce w Zakopanem.

Dla ojczyzny…
Wielu Mostowych dobrze zasłużyło się ojczyźnie, niektórzy zapłacili za to życiem. Choć czasem zdarzało się nieco zbłądzić na manowce, zawsze wracali na właściwą drogę. Paweł Gut Mostowy senior, ten co gościł Lenina w swojej "restauracyi", na chwilę zerknął w stronę socjalizmu, ale się nim nie zaraził. Ustrzegł go przed takim błędem chłopski, góralski zdrowy rozum. Cytując rodzinne opowieści, Jan Gutt Mostowy podaje, że Paweł, jako stary ludowiec, prenumerował "Przyjaciela Ludu".

Pewnego razu dał się jednak namówić i zaabonował także "Naprzód", organ PPS. Pismo to walczyło wówczas o ośmiogodzinny dzień pracy. Paweł najpierw kazał sobie artykuł przeczytać dwa razy, żeby dobrze zrozumieć, a potem podyktował synowi list do redakcji:
"Sanowni Towarzyse! Widze, ze jo się z wami długo nie utowarzyse. Bo jak Wy pisecie, ze wystarcy 8 godzin na dzień robić, coby cłek do cego doseł, to abo zycio nie znocie, abo ludziom w głowak mącicie."

W późniejszych latach, choć w roku 1947 w "hotelu" Pawła na Wańkówce zainstalowało się na następne prawie pół wieku Muzeum Lenina, zwolenników socjalizmu wśród Mostowych i ze świecą by nie znalazł. A ofiarnych patriotów - i owszem.

Syn Pawła, Jan Gutt Mostowy, ten, co z armii austriackiej "urwał się jak pies z łańcucha" i uciekł do Szwajcarii, po latach wrócił do Polski w błękitnym mundurze armii Hallera, już jako wojskowy lekarz w stopniu kapitana. Kiedy zaś otworzył w Stanisławowie prywatną klinikę położniczą, biedne pacjentki leczył podobno niekiedy nawet za darmo. Może dlatego, kiedy Sowieci zajęli Stanisławów, jego nie ruszyli. Za to w roku 1941 Niemcy mieli go na swojej liście. Wraz z innymi polskimi inteligentami został rozstrzelany gdzieś w lasach, jego grobu nie znaleziono.
Młodszy o dwa lata brat Franciszek zginął w 1943 roku w obozie Auschwitz, aresztowany za słuchanie radia. Rodzinę kolejnego z braci, Stanisława, starszego od dwóch poprzednich, hitlerowcy wymordowali w Szaflarach. Powodem stał się spór z miejscowymi konfidentami. Nasłani przez nich gestapowcy zastrzelili Stanisława, jego żonę Bronisławę oraz synów Jana, Franciszka i Władysława.
… i dla ojcowizny
Wnuczkami zabitego przez hitlerowców Stanisława są słynne siostry Majerczyk, narciarki i działaczki poronińskie. Przed nimi życie nie stawia, na szczęście, aż tak dramatycznych wyborów. Ale kiedy trzeba, o swoją małą ojczyznę walczą ostro.

Przed dwoma lata głośna stała się w całej Polsce sprawa budowy w Poroninie węzła komunikacyjnego na zakopiance, zaprojektowanego w takim kształcie, że gdyby powstał, zniszczyłby bezpowrotnie to, co we wsi najcenniejsze. A przede wszystkim zagroziłby rodzinnemu pensjonatowi, który prowadzi jedna z sióstr, Józefa Chromik-Rapacz. Jacy "państwo" zechcieliby zamieszkać na wczasach pod estakadą, za ekranem akustycznym?

Dzielna Matuska (taki przydomek noszą siostry) postanowiła więc wziąć sprawy we własne ręce, stanęła na czele Federacji Obrony Podhala. Znana z ostrego języka ciotka snowboardzistki Jagny Marczułajtis, nie przebierała wtedy w słowach:

- Wstyd powiedzieć, ale jak tak dalej pójdzie, ludzie w Poroninie zatęsknią za czasami, kiedy stał tu Lenin. Wtedy nikt nie śmiałby ruszyć pomnika i muzeum. Dziś Lenina nie ma, to z nami zrobią, co zechcą - prorokowała.

Zastrzegała, że górale nie są w ogóle przeciwko nowej drodze. Tylko że urzędnicy w Warszawie i Krakowie zaprojektowali ją po swojemu, nie pytając o zdanie górali. A takiego postępowania górale mieli dość w poprzedniej epoce, kiedy władza bez pytania postawiła im w środku wsi Lenina. Teraz już nie chcą siedzieć cicho.

- My chcemy drogi, ale takiej, która nas nie zniszczy - tłumaczyła. - Niech będzie droga i dla aut, i dla rowerów, i dla traktorów także, bo ludzie muszą zwieźć sianko z łąk. Niech będzie od Nowego Targu dodatkowy pas awaryjny, bo on się zmieści bez burzenia ludziom domów. Parę metrów każdy chętnie odstąpi, ale wyrugować się, jak te barany z hal, nie pozwolimy.
I nie pozwolili. Pod naciskiem lokalnej społeczności władze ustąpiły, pierwotny projekt poszedł do kosza. Co prawda zakopianka będzie ukończona później, ale może za to z większym sensem.
Wysokie protekcje
Poseł Andrzej Gut Mostowy jest w tej sprawie oczywiście razem ze swoimi ziomkami.
- Dokończenie zakopianki jest dla Podhala koniecznością - mówi. - Ale trzeba to zrobić tak, aby naszej rodzinnej ziemi pomóc, a nie zaszkodzić. Musimy chronić dorobek ojców, naszą kulturę, krajobraz podhalański. Jeśli to wszystko zniszczymy nieprzemyślanymi konstrukcjami, to po co ludzie mieliby do nas przyjeżdżać?

Chyba można wierzyć, że do tego nie dopuści, bo potomek poronińskich hrubych gazdów, a i sam od nich nie cieńszy, ma chyba wysokie poparcie. On też ma swoje zdjęcie z Janem Pawłem II, podobnie jak Adam Bachleda Curuś. Tyle że zdjęcie Curusia jest znane w Polsce, a Guta Mostowego nie. Zdjęcie Guta Mostowego jest znane w Rzymie.

- To było tak, że kiedy przed Bożym Narodzeniem 1996 roku delegacja zakopiańska pojechała do Watykanu z zaproszeniem dla Ojca Świętego, mnie, jako miejskiemu radnemu, przypadło w udziale wręczenie papieżowi symbolicznego żłóbka z małym Jezuskiem - opowiada. - Byliśmy z żoną Bożeną w strojach góralskich, papieski fotograf zrobił zdjęcie. No i za jakiś czas przychodzi z Watykanu zapytanie, czy oni mogą to zdjęcie wykorzystać jako oficjalną widokówkę Stolicy Apostolskiej.

Odpowiedział, że oczywiście, że to dla niego i rodziny zaszczyt. Na tym się jednak zaszczyty nie skończyły. - Przyjeżdżamy z góralską pielgrzymką do Watykanu, patrzymy, a tu nasze zdjęcie rozdawane jest jako wejściówka na plac św. Piotra. Górale oglądają, dziwują się. Stałem akurat i rozmawiałem z Kazimierzem Dzielskim, wójtem Czarnego Dunajca. Odszedłem na chwilę, a do Dzielskiego podchodzi babinka z Poronina i pyta nabożnie: "To, panie Kazku, wyście rozmawiał ze świętym Józefem?".

No i dziwić się, że z takimi koneksjami Mostowemu darzy się i w polityce, i w biznesie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska