- Koncert Dody w Krakowie to wydarzenie, które przedefiniowuje standardy show na żywo. Energetyczne wykonanie, nowoczesne efekty specjalne i interakcja z publicznością sprawiły, że wieczór ten był prawdziwym spektaklem na miarę naszych czasów – podkreśla Mateusz Pawlicki z Prestige MJM, agencji, która jest organizatorem styczniowej trasy Dody.
Wielkie show Dody w Krakowie. Zobacz, jak piosenkarka zmieni...
Przygotowania do koncertu rozpoczęły się już w czwartek wieczorem. Ekipa złożona z blisko dwustu osób pracowała przy stawianiu konstrukcji sceny, która zawierała wiele nieoczywistych szczegółów. Umieszczono tu kilka wind, zapadnię, obrotowy podest, deszczownicę, schody, liny umożliwiające unoszenie artystki oraz elementy dekoracyjne złożone z kilkuset części. W tle sceny zamontowany został olbrzymi ekran, na którym wyświetlano dynamiczne wizualizacje. Kadry prezentowane były też na obręczy imitującej tęczę. Wszystko razem dało efekt trójwymiarowości.
– To jedna z bardziej wymagających produkcji w ostatnich latach – przyznaje Marek Kurzawa szef produkcji Prestige MJM. – O rozmachu koncertu niech świadczy przyjazd kilkunastu tirów z wyposażeniem estradowym, a także duża liczba modułów, z jakich zbudowana została sama scena. Organizacji wydarzenia towarzyszyło też wiele różnych niezbędnych działań, jakie trzeba było wykonać, m.in. prace malarskie, przeszycia elementów dekoracyjnych i podłączenie wody w okolice sceny. Z tego rodzaju zadaniami nie mamy zbyt często do czynienia na naszych koncertach - dodaje.
Dwudniowe przygotowania do występu Dody w Tauron Arenie dały spektakularny efekt. Wszystkie elementy składające się na show perfekcyjnie zadziałały. Oczom fanów Doda ukazała się w muszli. Przy rytmicznych dźwiękach piosenki „Don’t Wanna Hide” artystka wyszła z wielką świecącą kulą w dłoniach, którą następnie przekazała tancerzom. Pierwszym chwilom koncertu towarzyszył ogromny entuzjazm fanów, z którymi wokalistka cały czas utrzymywała kontakt. Jej charyzma sprawiła, że halę roznosiła pozytywna energia.
Publiczność tańczyła, śpiewała i wyśmienicie się bawiła. Artystka nie tylko wykonywała swoje największe przeboje, ale również wciągała widzów do interakcji, co sprawiło, że każdy czuł się częścią tego niepowtarzalnego wydarzenia. Fani przeszli też krótki kurs tańca, w którym instruktorką była Doda.
Widzowie mogli usłyszeć prawie w całości utwory z album „Aquaria” i piosenki Dody, które już zaskarbiły sobie uznanie fanów, m.in. „Chcę cię coraz więcej”, „Fake Love”, „Tylko ty i ja”, „Bez ciebie chcę żyć wiecznie”, „Melodia ta”. Doda zaplanowała także set akustyczny. Zaprezentowała swój wielki hit sprzed lat „Dziękuję”, a do drugiej piosenki zaprosiła Bryskę, wschodzącą polską gwiazdę. Razem zaśpiewały „Szansę” - jeden z największych przebojów pierwszej dekady XX wieku, który Doda wykonywała z zespołem Virgin. Na koniec zaśpiewała hity ostatnich tygodni: “Nim zajdzie słońce”, "Nie żałuję” i “Mama”.
Podczas koncertu cały czas coś się działo. Olbrzymie wrażenie zrobili tancerze, występujący prawie do wszystkich utworów. Efektownie buchały ognie. Sama Doda to wyjeżdżała spod sceny, to opuszczała się na nią z góry na linie, innym razem unosiła się na platformie albo chodziła z parasolką, osłaniając się od… padającego deszczu. Do tego na ekranie pojawiały się kadry i motywy będące kierunkami w jej karierze.
100 najlepszych potraw na świecie - jest ranking!
