Eurospółdzielnia
Za odwołaniem Chrzanowskiego głosowało 80 ze 102 obecnych na sali lewicowców. - Nie oszukujmy się: to była długo przygotowywana akcja - komentuje Chrzanowski. - Przegrałem ze spółdzielnią wspieraną przez kapitał europejski - dodaje.
Mówiąc "kapitał europejski" ma na myśli europosłankę Joannę Senyszyn, która ponoć chciała odsunąć Chrzanowskiego od stanowiska, by zyskać większy wpływ w regionie i tym samym zabezpieczyć sobie "jedynkę" na liście w przyszłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego. To dla niej praktycznie jedyna szansa na reelekcję. - Każdy wie, że Sojusz ma szansę wprowadzić tylko jedną osobę do europarlamentu z małopolskich list - mówi Gondek.
A Chrzanowski dodaje: - Koledzy zbyt wcześnie myślą o zabezpieczeniu swoich miejsc na listach wyborczych. Najpierw powinni pomyśleć o zdobywaniu wyborców. Takim działaniem daleko nie zajdą.
(Bez) osobistej sympatii
Innego zdania jest Dominika Biesiada, sekretarz rady wojewódzkiej SLD: - Sojusz potrzebował zmiany, a ta zmiana musiała nastąpić przed kampanią wyborczą. Myślę, że Krzysztof Klimczak wniesie powiew świeżości.
Na Klimczaka zagłosowało 84 z obecnych wówczas na sali 97 delegatów. Był jedynym kandydatem na nowego szefa. - Cieszę się z tego kredytu zaufania- mówi. - Teraz mieszkam w Warszawie, ale musimy się z partnerką zastanowić nad powrotem do Krakowa. Mam mnóstwo planów. Chcę zwiększyć aktywność SLD w mediach, szczególnie społecznościowych. I żeby listy wyborcze były przygotowywane bez osobistych sympatii.
Jego asystenci twierdzą jednak, że został przewodniczącym właśnie dzięki "osobistej sympatii" posłanki Senyszyn. Klimczak spotyka się z jej długoletnią asystentką. Spytaliśmy europosłankę, czy jest zadowolona z nowego szefa regionu. Odpowiedziała, że Klimczak jest aktywnym, zasłużonym politykiem, a jego wybór to decyzja delegatów.
Dynamit czy intrygant?
32-letni Krzysztof Klimczak długo kierował małopolskimi strukturami lewicowej młodzieżówki, potem pracował w krakowskim magistracie jako wicedyrektor wydziału spraw społecznych, a ostatnio prowadził centrum medialne SLD w Warszawie. Polacy zapamiętali go z roli "suflera" Leszka Millera - na wiecu 1 maja w stolicy podpowiadał mu tekst przemówienia.
Jedni mówią o nim: energiczny, pełen pomysłów. Niektórzy koledzy z krakowskiego magistratu nie zapamiętali go jednak z najlepszej strony. - Knuł, pisał donosy, bawił się w kadrowe gierki. Poza tym był zupełnie przeciętnym urzędnikiem - mówi anonimowo jeden z nich.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+