Kobieta mieszka w bloku w Nowej Hucie. Jej mieszkanie sąsiaduje z mieszkaniem córki. W tym często interweniowała policja. Jak twierdzi Fabiańska, córka była bita przez konkubenta na oczach dzieci. Ten krzyczał i na nie. Zdarzało się, że włamywał się do mieszkania Fabiańskiej i kradł. W przeszłości został skazany za rozbój.
Czytaj także: Naoglądał się filmów, chciał zgwałcić własną żonę!
W nocy z 31 stycznia na 1 lutego córka z konkubentem urządziła zakrapianą imprezę. Babcia zabrała dzieci do siebie. Następnego dnia zjawiła się u niej policja. - Zabrali mi dzieci, a przecież lepiej będzie im u babci niż u obcych - mówi zrozpaczona Fabiańska.
Wnuki trafiły do ośrodka adopcyjnego przy ul. Lenartowicza, a stamtąd na tymczasowy pobyt w rodzinie zastępczej. - Kocham wnuki, a widuję je tylko raz w tygodniu. Tylko przez dwie godziny - mówi Fabiańska. Sprawa trafiła do sądu. Córce odebrano prawa rodzicielskie. O co zresztą wnioskowała sama Fabiańska. - Ale dlaczego nie przyznano mi statusu rodziny zastępczej? - pyta.
W wyroku sądu o pani Fabiańskiej czytamy: "Nie ma predyspozycji do sprawowania prawidłowej stałej opieki nad małoletnimi". Sąd przyznał, że dzieci cieszą się z odwiedzin babci. Sędziowie stwierdzili jednak, że Fabiańska poniosła fiasko jako matka, wychowując córkę oraz będąc w przeszłości rodziną zastępczą dla swojego siostrzeńca. Dodatkowo uznali, że między nią, a dziećmi jest już zbyt duża różnica wieku.
- Wychowałam w czasach komuny dwójkę dzieci. Z córką są problemy przez tego bandytę. Syn założył rodzinę i pracuje - broni się Fabiańska. - Siostrzeńca do 18. roku życia doprowadziłam "czystego". Później wpadł w złe towarzystwo, ale był już dorosły. Teraz już wyszedł na prostą. Fabiańska mieszka w 30-metrowym mieszkaniu. Ulicę dalej podobne ma jej mąż, który deklaruje pomoc. Podobnie jak dwie kuzynki. Kobieta pracuje w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej. Pomaga starszym osobom.
- Zarabiam. Potrafię utrzymać dzieci. Do tego dostałabym pomoc, jaka przysługuje rodzinie zastępczej - kwituje Fabiańska. Sprawia wrażenie spokojnej, dobrze zorganizowanej kobiety. - Jak dzieci zaczną sprawiać rodzinie zastępczej kłopoty, oddadzą je do domu dziecka. Ja nigdy, bo sama się w takim wychowałam - kwituje. Zapowiada odwołanie się od wyroku.
Próbowaliśmy porozmawiać o sytuacji dzieci i babci z pracownikami ośrodka adopcyjnego. Nie udzielono nam żadnych informacji.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Regularna demolka w Nowej Hucie:przystanek i auta do kasacji