WIDEO: Zgłosił, że znalazł zwłoki. Poszukiwało ich 60 policjantów
Autor: Marcin Karkosza, Gazeta Krakowska
Coś denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście? Byłaś (-eś) świadkiem ciekawego wydarzenia? Daj nam znać! Czekamy na informacje, zdjęcia i nagrania wideo! Przyślij je na adres [email protected]. Do Twojej dyspozycji są też nasze profile na Facebooku: Mój Reporter Kraków | Gazeta Krakowska
W poniedziałek policjanci odnaleźli w okolicy kombinatu w Nowej Hucie ludzkie kości. Miejsce, gdzie dokonano odkrycia, wskazał pan Robert - mieszkaniec, który dwa tygodnie temu zadzwonił z tajemniczym zgłoszeniem w tej sprawie do "Gazety Krakowskiej". Nie chciał wtedy rozmawiać z policją i zaprowadzić funkcjonariuszy na miejsce. Przekazaliśmy jednak mundurowym informację. Mimo obaw, że to tylko wymysły lub głupi dowcip, policja rozpoczęła szeroką akcję poszukiwawczą. Słusznie. Ciało, prawdopodobnie samobójcy, jednak odnaleziono.
- W miejscu wskazanym przez mieszkańca funkcjonariusze znaleźli zniszczoną odzież, a także niekompletne ludzkie kości - mówi Katarzyna Cisło z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - To m.in. czaszka oraz części miednicy. Tuż obok szczątków, na jednym z drzew, znaleziono wisielczą pętlę...
Na miejscu pojawił się prokurator oraz dwóch techników kryminalistyki. Wstępnie wykluczyli udział osób trzecich w śmierci osoby, której szczątki znaleziono. Policja podkreśla jednak, że wraz ze znalezieniem fragmentów ciała, sprawa się nie kończy.
- Szczątki zostaną dokładnie przebadane pod kątem przyczyn śmierci. Z kolei policjanci w najbliższych dniach ponownie udadzą się na miejsce, aby poszukać w okolicy brakujących fragmentów kości - zapowiada Cisło.
To ma m.in. pomóc ustalić tożsamość ofiary. Wykonane zostaną też testy DNA. - Chcemy mieć pewność, czy osoba, której szczątki odnaleźliśmy, nie była na przykład jedną ze zgłoszonych jako zaginione - wyjaśnia przedstawicielka policji.
Przypomnijmy. Dwa tygodnie temu zadzwonił do nas mieszkaniec, który zgłosił, że znalazł zwłoki. Wskazywał teren za pętlą w Pleszowie, na północ od ulicy Igołomskiej i nasypem kolejowym. Dodał, że ciało było w stanie rozkładu, jednak czaszka ludzka jest wyraźnie widoczna. Szczątki miały znajdować się w wysokiej trawie. Miał jednak problem z dokładnym określeniem miejsca.
Brzmiał dosyć przekonująco, ale bał się sam zawiadomić policję. Nie mieliśmy pewności, czy dawać mu wiarę. Przekazaliśmy informacje i jego skąpe wskazówki do komendy wojewódzkiej. Mundurowi w dwie godziny zorganizowali szeroko zakrojone poszukiwania, z udziałem aż 60 policjantów i śmigłowca.
Początkowo, pomimo wielogodzinnych poszukiwań, ciała jednak nie odnaleziono, a mężczyzna, który zgłosił sprawę, przestał odbierać telefon od naszego reportera. Również wysyłane do niego SMS-y pozostały bez odpowiedzi. W ostatnich dniach policjanci jednak dotarli do mężczyzny, który wskazał im właściwe miejsce.
- Znalezione szczątki znajdowały się na terenie prywatnym jednej z okolicznych firm, tymczasem mężczyzna, który zgłosił ich odnalezienie, poszukiwał w tym miejscu złomu - informuje Katarzyna Cisło. - Najprawdopodobniej stąd strach przed powiadomieniem o sprawie funkcjonariuszy - dodaje.