Zabójca mieszkał z kolegą od dwóch lat w mieszkaniu tego ostatniego. Razem z dwoma innymi sąsiadami często pili alkohol. Tak było i 3 kwietnia, kiedy doszło do tragedii.
Janusz K. przyniósł pół litra do mieszkania sąsiadów, gdzie odbywała się impreza. - Zaczął oskarżać kolegę, że tamten ukradł mu telefon. Zażądał, żeby ten mu go oddał - relacjonuje rzecznik krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.
Gdy kolega wypierał się, że telefonu nie wziął, pijany Janusz K. (miał ok. 2,4 promila alkoholu we krwi), wbił mu z klatkę piersiową składany nóż. "Masz za swoje" - usłyszał ranny mężczyzna. Według relacji świadków, Janusz K. nosił nóż zawsze przy sobiei groził już wcześniej koledze, że go "przebije".
Gdy agresor wyszedł, ranny mężczyzna nie chciał wezwać karetki. Poprosił tylko sąsiadów, żeby go obandażowali i odprowadzili do domu. Tam położył się do łóżka. Gdy Janusz K.wrócił do domu, zastał go bez czucia. Wezwał karetkę, ale kolega już nie żył. Nóż uszkodził prawe płuco, przeponę, wątrobę, co spowodowało śmiertelny krwotok wewnętrzny.
K. przyznał się dźgnięcia nożem. Usiłował przekonać śledczych, że nie chciał zabić. Ci jednak nie dali temu wiary - celował w pierś, więc musiał zdawać sobie sprawę ze skutków.
Zabójca siedzi w tymczasowym areszcie. Grozi mu nawet dożywocie.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu