FLESZ - Kto uprawia ekościemę?

Pomysły urzędników pod ostrzałem krytyki
Wydział Zdrowia Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie w przesłanym kilka dni temu piśmie poinformował starostę tarnowskiego i prezydenta Tarnowa o tym, że przeprowadził analizę funkcjonowania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego w województwie małopolskim. Jej skutkiem ma być kilka zmian m.in. związanych z przesunięciem karetek i zespołów wyjazdowych do innych miejscowości.
Tarnów miałby stracić dwie z sześciu karetek, które w tym momencie stacjonują w ciągu dnia w mieście, na rzecz Lisiej Góry i Pleśnej. Z kolei karetka z Gromnika po 20 latach miałaby zostać przesunięta do Ciężkowic, a z Szerzyn do Ryglic.
- Pozbawienie stutysięcznego miasta dwóch działających w ciągu dnia zespołów ratownictwa medycznego musi spowodować drastyczne ograniczenie dostępności świadczeń z zakresu ratownictwa medycznego i znaczne wydłużenie czasu oczekiwania na karetkę w Tarnowie - zauważa Roman Ciepiela, prezydent Tarnowa.
Przeniosą karetki z Tarnowa do gmin?
Blisko 80 proc. wszystkich wyjazdów realizowanych przez pogotowie wykonywanych jest w tym momencie przez karetki, które stacjonują właśnie w Tarnowie. To w mieście dochodzi do największej liczby zdarzeń, bo też jest tu najwięcej zakładów pracy, urzędów, szkół, do których przyjeżdżają codziennie mieszkańcy całego regionu.
W ciągu dnia w mieście dyżuruje sześć zespołów wyjazdowych, nocą cztery. W przeszłości zdarzało się nieraz, że to i tak było za mało i trzeba było ściągać do miasta ambulanse z Żabna czy Wojnicza, albo prosić o wsparcie strażaków.
- Cóż z tego, że karetka znajdowałaby się w Pleśnej, skoro i tak byłaby kierowana przede wszystkim na interwencje w Tarnowie, gdzie tych wezwań jest o wiele więcej - przyznaje Krzysztof Krzemień, naczelny pielęgniarz w Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie.
Wyjazdy do Pleśnej stanowią bowiem niewiele ponad 4 proc. wszystkich interwencji tarnowskiego pogotowia. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Lisiej Góry, gdzie karetka od kilku lat stacjonuje w ciągu dnia, a do miejscowości w gminie wyjeżdża średnio raz-dwa na dobę.
- Jedna z tarnowskich karetek pełni dyżur w godzinach od 7 do 23 w jednostce PSP przy ulicy Błonie i stanowi dodatkowo zabezpieczenie dla autostrady. Na pomoc jest w stanie dotrzeć o wiele szybciej, niż gdyby miała jechać z Lisiej Góry - dodaje Krzemień.
Minuty na wagę życia
Obecne rozlokowanie karetek pogotowia w Tarnowie i powiecie to wynik wieloletniej praktyki i obserwacji, aby dotarcie do wzywających pomocy było jak najszybsze.
- Po co psuć to, co dobrze funkcjonuje? Gdzie tu logika? - pyta Roman Łucarz, starosta tarnowski.
Jako przykład na bezsensowne zmiany podaje pomysł przeniesienia karetki z Szerzyn do Ryglic, skoro ambulans stacjonuje w oddalonym o kilka kilometrów Tuchowie. - Gdyby tak się stało, to dotarcie do niektórych miejscowości w gminach Szerzyny czy Rzepiennik trwałoby znacznie dłużej niż teraz - zauważa starosta.
W urzędzie wojewódzkim tłumaczą, że w piśmie, które trafiło do prezydenta i starosty chodziło jedynie o poznanie ich opinii do proponowanych zmian w sprawie nowego rozlokowania karetek. W odpowiedzi słyszymy, że żadne wiążące decyzje w tej sprawie nie zostały dotąd podjęte.
Tarnowskie pogotowie na razie nie ma co liczyć na dodatkowy zespół wyjazdowy, gdyż - jak stwierdzono - Tarnów ma jeden z najniższych wskaźników przekroczeń maksymalnego czasu dotarcia na miejsce zdarzenia w całym województwie. Mediana wynosi 7 minut i jest niższa od wytycznych o 1 minutę. W powiecie również normy są spełnione. Karetki dojeżdżają w większości na miejsce w ciągu 15 minut.