Języczkiem uwagi są spotkania Garbarza Zembrzyce ze Świtem Krzeszowice i Halniaka Maków Podhalański z Niwą Nowa Wieś. Zwycięstwa gospodarzy sprawią, że Świt i Niwa podzielą smutny los zdegradowanych już Jałowca Stryszawa i Karpat Siepraw.
Niwa, nie dość że gra pod presją, to jeszcze boryka się z kłopotami kadrowymi. Do końca sezonu nie zagra jeden z najbardziej doświadczonych zawodników, Bogdan Swarzyński. Za czerwoną kartkę od jednego spotkania odsunięty został bramkarza Paweł Szczepańczyk, który był odkryciem wiosny. Za kartki będzie pauzował Mariusz Piskorek, a Piotr Merta jest kontuzjowany. - Jak chłopcy będą mniej gadać, a więcej robić na boisku, to możemy coś ugrać w Makowie – uważa Andrzej Tomala, trener Niwy. - Mecze przeciwko Halniakowi zawsze były wyrównane. Ostatnie wygraliśmy w Makowie, kiedy trenerem Halniaka także był Piotr Stach. Z kolei makowianie też kiedyś wygrali w Nowej Wsi. Dla nas jest to mecz o wszystko. Remis też do końca nas może nie skreślić, ale wtedy w ostatniej serii może już nie wszystko zależeć do nas.
Oba zespoły mają w kłopoty ze strzelaniem goli. Krzysztof Zając, który trafił do Halniaka z Karpat, mając być egzekutorem, wiosną w Makowie zdobył dwa gole. Z kolei w Niwie zablokował się Przemysław Dudzic. - _To są dwa drzemiące wulkany. Który eksploduje, tego drużyna wygra _– uważa Tomala.