Jeszcze tego samego dnia - na podstawie informacji podanych przez ratowników Horskiej Zachrannej Służby ze Słowacji (jako jedyny poinformowali oficjalnie o zdarzeniu) opisaliśmy całą sytuację.
**
Naszą pierwszą relację można przeczytać tutaj**
Z opisu HZS wynikało, że mężczyzna został wyciągnięty z wody przez słowackich ratowników, którzy na miejsce dojechali samochodem po ścieżce rowerowej (wije się wzdłuż Dunajca po południowej stronie Granicy).
Wczoraj do naszej redakcji dotarły jednak listy z relacjami dwóch kobiet, które były naocznymi świadkami wypadku. Ich opis różni się od słów ratowników HZS.
- Flisak wpadł do wody i zupełnie nieprzytomnego wyciągnęli go z wody flisacy z sąsiedniej (innej) łodzi wraz z podróżującymi nią turystami - pisze pani Agnieszka.
- To oni zauważyli że mężczyzna wypadł z łodzi i od razu pospieszyli na ratunek. Cudem wciągnięty z wody mężczyzna był nieprzytomny, siny i nie oddychał. Pomoc ze Słowacji dotarła dopiero po ok 20 minutach. W tym czasie na łodzi flisacy przeprowadzili akcję reanimacyjną i przywrócili oddech tonącemu. Przytomnego odstawili na brzeg i oddali służbom. Ci jedynie dowieźli go do granicy. Zatem bohaterów trzeba szukać na tratwie nr. 564.
Jej słowa potwierdza także pani Patrycja.
- Byłam bezpośrednim uczestnikiem tego zdarzenia- mówi kobieta. - HZS nie brało bezpośredniego udziału w akcji ratunkowej, po ich przyjeździe flisak był już przytomny i ich udział to jedynie transport do karetki pogotowia. Pominięty został wątek najważniejszej akcji ratunkowej której udzielili flisacy z łodzi o numerze 564 i polscy turyści obecni na tej łodzi.
To właśnie oni uratowali mężczyźnie życie. Gdyby nie bohaterska i akcja reanimacyjna osób z łodzi 564 mężczyzna nie miał by szans na przeżycie. To oni wyciągnęli mężczyznę nieprzytomnego z wody, wciągnęli na swoją łódź i udzielili mężczyźnie pierwszej pomocy. W waleczny sposób walczyli o życie kolegi, a polscy turyści pomagali wyciągnąć mężczyznę. Myślę ze tych dwoje flisaków zasługuje na artykuł bo w moich oczach i innych bezpośrednich uczestników wycieczki są bohaterami i to oni uratowali mężczyźnie życie.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto