CZYTAJ WIĘCEJ: Kibicowska mapa Polski może się zmienić
W poniedziałek kibice Lechii przedstawili swoje oświadczenie, w którym napisali, że kończą „zgodę” z Wisłą. Na swojej stronie internetowej odpowiedziało Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków, choć w duchu bardziej pojednawczym, pisząc m.in., że kibice Lechii będą dalej szanowani w Krakowie. Wczoraj „zgodę” z wiślakami zerwał Śląsk Wrocław, również publikując oświadczenie. Poza tymi oświadczeniami, stowarzyszenia nie chcą szerzej komentować całej sprawy.
Dla nikogo, kto interesuje się środowiskiem kibiców w Polsce, nie jest tajemnicą, że w całej sprawie może chodzić o tzw. interesy, czyli mówiąc wprost - działalność grup powiązanych ze światkiem przestępczym, których wokół klubów piłkarskich nie brakuje. Inna wersja głosi natomiast, że układ, jaki zawarli ze sobą wiślacy i chorzowianie, ma na celu wspólne działanie na polu... chuligańskim w zachodniej Małopolsce i wschodniej części Śląska. Tam bowiem przecinają się wpływy grup kibicowskich Wisły i Ruchu, ale również Cracovii i m.in. GKS-u Katowice.
Wątek zorganizowanych grup przestępczych w całej sprawie podnosi również dr Przemysław Piotrowski, psycholog społeczny z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Badacz z Instytutu Psychologii Stosowanej UJ od wielu lat zajmuje się problemem agresji na stadionach i subkulturą kibiców.
- Proszę zwrócić uwagę na zdecydowane wejście przestępczości zorganizowanej na trybuny. Ten proces trwa już od 10-15 lat - mówi Przemysław Piotrowski. - Myślę, że właśnie tzw. interesy musiały odegrać dużą rolę w sprawie zerwania zgody Lechii, Śląska i Wisły. Nie chce mi się wierzyć, żeby ot tak sobie takie sojusze zostały zerwane. Coś istotnego musiało się wydarzyć, aby to się pozmieniało.
Co ciekawe, decyzje o zerwaniu „zgody” spotkały się z ogromną krytyką rzeszy zwykłych kibiców Lechii, Wisły czy Śląska.
- Jak się śledzi dyskusje w internecie, to rzeczywiście, przez szeroko rozumiane masy kibiców te decyzje nie zostały dobrze przyjęte - tłumaczy Przemysław Piotrowski. - W grupach kibicowskich osoby, które decydują o takich sprawach, to 10, maksymalnie 15 procent ogółu. Dlatego teraz ciekawe będzie, na ile ta arbitralna decyzja skłoni ludzi, którzy stoją gdzieś z boku, żeby jej się podporządkować.
Jak dodaje, może być i tak, że niektórych skłoni to do działań rozłamowych wewnątrz grup. - Mogą pojawić się tarcia w środowisku kibiców danego klubu - mówi Piotrowski. - Choć ja sobie wyobrażam to w ten sposób, że ci, którzy się przyjaźnili z kibicami innego klubu, przyjaźnić się będą dalej. Może tylko mniej o tym będą mówić na szerszym forum. Dlatego, że mogłoby to ich narazić na zarzuty o nielojalność. A tego nikt nie chce.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kibicowska mapa Polski może się zmienić
Stowarzyszenia kibiców Lechii Gdańsk i Śląska Wrocław ogłosiły na Facebooku, że zrywają tzw. zgodę z fanami Wisły Kraków.