Władze województwa boją się, że może dojść na tym odcinku do nieszczęścia i chcą dodatkowych badań zbocza, którym poprowadzona jest jezdnia. Tak wynika z odpowiedzi, jakiej udzielił marszałek województwa Marek Sowa posłowi Arkadiuszowi Mularczykowi zabiegającemu o przyspieszenie odbudowy.
W sprawie drogi do Gródka interweniował poseł Mularczyk. Domaga się m.in. aby poczynania władz wojewódzkich w sprawie drogi skontrolował premier Donald Tusk. Argument, że mieszkańcy okolicy zmuszeni do pokonywania długich objazdów tracą już cierpliwość, nie trafia do urzędników.
"Z uwagi na zaobserwowane przemieszczenia gruntu świadczące o niestabilności zbocza zalecono kontynuację pomiarów. Niestabilność została zaobserwowana na odcinku długości 50-100 metrów poza obszarem uszkodzonego w 2010 korpusu drogi, co uniemożliwia w chwili obecnej podjęcie decyzji co do optymalnego sposobu zabezpieczenia osuwiska" - napisał Marek Sowa w piśmie do posła Mularczyka.
Stanowisko wojewody Jerzego Millera jest twarde - kilka dni temu poinformował, że dopiero w przyszłym roku po serii dodatkowych badań będzie postawiona diagnoza stabilności zbocza i zapadnie decyzja, czy droga pozostanie w dawnym miejscu, czy trzeba ją definitywnie zamknąć i budować nową gdzie indziej.
Tę strategię Jerzy Miller tłumaczy względami dbałości o bezpieczeństwo kierowców.
W szpitalu zlekceważono zgwałconą pacjentkę? Prokuratura sprawdza
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!