Jest pan zaskoczony tymi wybuchowymi znaleziskami?
Absolutnie nie. Obszar Sądecczyzny, a szczególnie okolice Nowego Sącza, na przestrzeni ostatnich stu lat były teatrem zmagań kilku różnych armii. Przez nasze ziemie przetoczyły się przecież dwie wojny światowe, które musiały pozostawić po sobie ślady.
Jakie armie ścierały się ze sobą na naszych ziemiach?
To zależy, oczywiście, od okresu, o którym mówimy. Podczas I wojny światowej armia rosyjska w wyniku ofensywy zapędziła się aż po Limanową. Sądecczyzny broniły wojska austro-węgierskie wspierane przez legionistów Józefa Piłsudskiego. Szóstego grudnia 1914 roku, nocą, artyleria legionowa, ustawiona pod Rdziostowem ostrzelała mosty w Nowym Sączu.
We wrześniu 1939 roku miasto znalazło się pod ogniem niemieckiej artylerii, a w roku 1945 toczyły się walki Armii Czerwonej z ustępującymi wojskami niemieckimi. A zatem pociski, co jest prawdopodobne, pochodzić mogą z obu wojen.
Dla przeciętnego człowieka pocisk to pocisk, nie zastanawia się zapewne, z jakiego okresu pochodzi i kto go wystrzelił. Łatwo to ustalić?
Aby ustalić pochodzenie pocisku, należy przede wszystkim sprawdzić jego kaliber, bo armie miały różne uzbrojenie. Oczywiście dla specjalistów ustalenie pochodzenia znalezionej amunicji nie stanowi większego problemu. Inną kwestią jest to, czy komuś będzie chciało się to w ogóle sprawdzać. Tego typu niewybuchy, ze względów bezpieczeństwa, zwykle są zdetonowane na poligonie, czasem ze względu na ryzyko związane z transportem, na miejscu. Z historycznego punktu widzenia ciekawe byłoby ustalenie pochodzenia takich znalezisk, aby wiedzieć, kto je wystrzelił.
A zatem możemy się spodziewać kolejnych znalezisk?
To bardzo prawdopodobne. Ważne jest, żeby znalazca zachował się odpowiedzialnie i poinformował o tym odpowiednie służby. To wprawdzie sędziwe znaleziska, ale wciąż mogą okazać się niebezpieczne.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Poważny program
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto