– Kilkukrotnie zwróciłam uwagę na pewne incydenty, które miały miejsce w trakcie sesji. Chodzi o brak możliwości operowania mikrofonem przez osobę prowadzącą obrady. Mowa o przewodniczącym lub kimś wskazanym przez niego. Prowadzący w danym momencie nie może wyłączyć lub włączyć mikrofonu. Był taki incydent, gdy pan prezydent robił prezentację, a chciałam przeprowadzić krótką przerwę techniczną z uwagi na problemy z dźwiękiem i nie mogłam tego zrobić – wyjaśniła przewodnicząca Mularczyk na konferencji prasowej.
– Mikrofony są już włączane przed tym, nim zrobię to ja. Szczególnie chodzi o prezydenta i wiceprezydenta. Oni już mówią, a ja... dodaję, że jeszcze nie włączyłam mikrofonów. Ktoś ma zatem tę możliwość, że jednak potrafi włączyć ten mikrofon... Tak być nie powinno – dodała.
Jak zauważyła Iwona Mularczyk, już ostatnie sesje pokazały, że pojawiają się też wątpliwości przy ustalaniu kworum.
– Nie wszyscy radni są obecni, a włączają przycisk, że jednak są. Dla mnie to niezrozumiałe. Na ile jest ingerencja w prowadzenie zapisów sesji? Kto ma jakie uprawnienia? Jakie są czynności wykonywane w trakcie sesji? – przewodnicząca zadawała kolejne pytania.
Iwona Mularczyk zwróciła się z pismem do firmy Mcv Group Sp. Z o.o., która dostarcza systemy o wyjaśnienie pewnych nieścisłości.
– Czy admin ma takie uprawnienia? Muszę dopytać jakie, jak daleko może ingerować w system? Tak naprawdę tylko osoba, która prowadzi sesję, powinna mieć wgląd do wszystkich czynności wykonywanych w jej trakcie.
Do prezydenta Ludomira Handzla przewodnicząca Iwona Mularczyk skierowała pismo, w którym pyta m.in. o ewentualną integrację obydwu systemów.
– Zakres odpowiedzi od firmy jest niepokojący. Chcę rozwiać wątpliwości i doczekać się wyjaśnień, że mimo wszystko działamy jednak w systemie spełniającym określone warunki i że osoba prowadząca sesję decyduje o jej przebiegu – podsumowała.
