Nowy Sącz. Krwiodawcy boją się koronawirusa, a krwi ciągle jest za mało

FLESZ - Koronawirus - jak długo wraca się do zdrowia po zakażeniu?

Przy ul. Kazimierza Wielkiego 9 A w Nowym Sączu, gdzie znajduje się oddział terenowy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa, jeszcze do niedawna każdego dnia przychodziło od kilkunastu do kilkudziesięciu osób chcących oddać krew. To się zmieniło, gdy ogłoszona została pandemia koronawirusa.

Tymczasem pracownicy RCKiK przestrzegają, że jeśli sytuacja będzie się utrzymywać, to niebawem może zabraknąć krwi. A ta jest na wagę złota. Są bowiem chorzy wymagający częstego przetaczania krwi, ale też poszkodowani w wypadkach, dla których krew to jedyny ratunek.

- Apelujemy, przyjdźcie i podzielcie się krwią. Nie musicie się obawiać. Wprowadziliśmy najwyższe środki ostrożności w związku z koronawirusem – mówi Celina Pancerz, kierownik sądeckiego oddziału terenowego RCKiK.

Każdy kto przychodzi do centrum musi zdezynfekować ręce specjalnym płynem. Później przeprowadzony jest wywiad. Potencjalny krwiodawca pytany jest, m.n. czy w ostatnim czasie przebywał za granicą, mierzona jest mu temperatura bezdotykowym termometrem. Podobnie jest z pracownikami, którym przed rozpoczęciem pracy sprawdzana jest temperatura ciała. Kaszel lub katar od razu powoduje odesłanie przeziębionej osoby do domu.

- Osoby, które jednak decydują się przyjść do nas i podzielić krwią są odpowiedzialne. To osoby zdrowe, które nie pierwszy raz dzielą się tym drogocennym darem – dodaje Pancerz. - Krew jest bardzo potrzebna, bo jej zapasy szybko się kończą. Zapraszamy do nas od poniedziałku do piątku od godz. 7 do 12.

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.