Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Pomyłka na SOR-ze? Pacjent z Parkinsonem otrzymał lek, którego nie powinien dostać

Janusz Bobrek
Janusz Bobrek
71-latek dwukrotnie trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Nowym Sączu. Zdaniem jego syna pierwsza wizyta pogorszyła jego stan zdrowia
71-latek dwukrotnie trafił do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Nowym Sączu. Zdaniem jego syna pierwsza wizyta pogorszyła jego stan zdrowia Janusz Bobrek
71-letni mieszkaniec Nowego Sącza wrócił ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w gorszym stanie niż tam trafił. Był nieprzytomny i posikany. Jego syn jako powód wskazuje podanie mu Haloperidolu, leku którego nie może przyjmować osoba z chorobą Parkinsona. Na wypisie była też „garść” psychotropów.

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Pan Tomasz (nazwisko do wiadomości redakcji) na stałe mieszka w Krakowie. Urodził się jednak w Nowym Sączu, gdzie zostali jego rodzice, których stara się jak najczęściej odwiedzać.

- Tata jest chory na Parkinsona, mama natomiast cierpi na nowotwór trzustki, który jest w zaawansowanej formie. Dzięki wyrozumiałości przełożonych mogę brać urlop w nagłych wypadkach i do nich przyjeżdżać – zaznacza.
Jego mama miała niedawno przeprowadzony zabieg laparoskopowy i w związku z nim ma ograniczone pole ruchu. On sam był jeszcze w poniedziałek 24 lutego w Nowym Sączu, gdzie m.in. w ramach aktywizacji – jak często ma to miejsce – przeszedł z ojcem około ośmiu kilometrów, bo założył że ojciec musi być aktywny ruchowo.

We wtorek był już w Krakowie. Rano odebrał telefon od roztrzęsionej mamy, że tatę zabiera karetka pogotowia, bo stracił przytomność i zaczął się krztusić. W momencie, gdy pogotowie zabierało mężczyznę, był już przytomny i świadomy. Trafił on na Szpitalny Oddział Ratunkowy w Nowym Sączu. Nie mogła mu towarzyszyć chora żona, która przekazała listę leków, które musi regularnie zażywać mężczyzna.

- Mama chciała też dać ratownikom Madopar, który tata na co dzień zażywa, ale usłyszała, że nie ma takiej potrzeby bo w szpitalu maja niezbędne leki i na pewno przypilnują tego, aby brał je regularnie – opowiada.

Pan Tomasz rozmawiał z ojcem kilkukrotnie telefonicznie, gdy ten został przyjęty na SOR. Starszy mężczyzna skarżył się, że jest głodny, bo nie zdążył zjeść śniadania. Syn poprosił tatę, by przekazał telefon pielęgniarce, od której dowiedział się, że na oddziale nie karmią pacjentów i ktoś z rodziny musi ojcu przynieść jedzenie. Z pomocą przyszła sąsiadka, która specjalnie pojechała na SOR, ale z racji tego, że nie jest rodziną, pozwolono jej tylko przekazać zapakowane jedzenie. Udało jej się jednak spotkać z lekarzem i potwierdzić, jaka jest trudna sytuacja u pacjenta którego mają na obserwacji: żona jest po laparoskopii, syn w Krakowie, a córka za granicą.

Po wizycie sąsiadki kontakt z mężczyzna się urwał, nie odbierał telefonu, co wywołało niepokój u jego syna. Wieczorem, po dłuższym staraniu udało mu się dodzwonić na oddział gdzie przekazano mu, że tata śpi. Była godzina dwudziesta trzydzieści. Nasz czytelnik zapytał ponadto czy pacjent zostanie wypisany czy nie, na co nie uzyskał odpowiedzi. Poprosił jeszcze, żeby decyzje o przywozie ojca do domu w takim wypadku przełożyć na dzień jutrzejszy (gdyby go nie przyjęto na konkretny oddział), żeby dodatkowo nie męczyć i nie stresować mamy w nocy, bo jest sama, a on będzie w Nowym Sączu dopiero rano.

Stało się jednak inaczej. 71-latka około godziny trzeciej w nocy przywieziono do domu, gdzie była tylko chora żona. Przywieziono go nieprzytomnego i posikanego. Mężczyznę zostawiono na łóżku nawet nie w pełni go układając.

- Ojciec został przywieziony w stanie dużo gorszym niż jak go zabrali. W środku nocy, tak jakby specjalnie na złość – opowiada wzburzony.

Pan Tomasz przyjechał do mieszkania o 9 rano. Ojciec był nieprzytomny. Słabo oddychał. Matka i syn próbowali go wybudzić. Udało się to dopiero o godz. 13 – na bardzo krótką chwilę. Zdecydowano, że nie obejdzie się bez wezwania pogotowia.
Na SOR-ze udało się nakarmić mężczyznę, który nie jadł od trzydziestu godzin. Był już z nim syn.
- Okazało się, że tego jedzenia, które przywiozła sąsiadka, nie podano tacie. Przywieziono je z powrotem razem z nim o 3 w nocy – dodaje.

Mężczyźnie zrobiono tym razem tomografię i pobrano krew do badania, poddano obserwacji. W rozmowie z lekarzem nasz czytelnik wskazał, że wczorajsza wizyta jego ojca na SOR-ze mogła skończyć się tragicznie. Według jego relacji lekarz był oburzony takim stwierdzeniem, zwłaszcza, że mężczyzna przywołał opinie ratowników medycznych.

- Kiedy wziął kartę z wypisem z dnia poprzedniego, zmienił zdanie i przyznał, że „za dużo jednak tego poszło”. Powiedział też, że w takim wypadku muszą pacjenta „oczyścić” z tego, co mu dzień wcześniej podano. Przepisano ojcu środki moczopędne i kroplówki, żeby oczyścić go z tego, czym mu wcześniej zaszkodzili – opowiada. Na wypisie z SOR-u oprócz leków obniżających ciśnienie jak Betaloc czy czy przeciwko arytmii serca - Cardarone, garść psychotropów: Tranxene, Clonazepam, Haloperidol czy uspokajające Relanium.

- Chcieli mieć go po prostu z głowy – komentuje syn chorego.

Po kilku godzinach 71-latek zaczął stawać się coraz bardziej komunikatywny. Około północy pacjent został wypisany ze szpitala i wrócił z synem do domu.

Przywracanie funkcji motorycznych 71-latkowi trwało aż tydzień. O odniesienie się do sytuacji poprosiliśmy dyrekcję sądeckiego szpitala.

- Jeżeli pacjent uważa został narażony na utratę zdrowia przez Szpitalny Oddział Ratunkowy, powinien złożyć pisemną skargę do dyrekcji szpitala. Zostanie rozpatrzona przez Szpitalną Komisję do spraw rozpatrywania skarg oraz pisemnie wyjaśniona. Jako rzecznik prasowy nie mogę wypowiadać się na temat leczenia pacjenta, są to dane wrażliwe - odpowiada Agnieszka Zelek-Rachtan, rzecznik prasowy Szpitala Specjalistycznego w Nowym Sączu.

- Jestem wściekły, bo zamiast mu pomóc, to mu zaszkodzili. Nigdy nie powinien dostać części leków które widnieją na wypisie. Dajmy na przykład chociażby Haloperidol, którego nie można podawać przy chorobie Parkinsona. Bez trudu tę informację można wyczytać na ulotce czy też wyszukać w googlach. Z przerażeniem odkryłem również, że nie podawano tacie obowiązkowego leku jakim jest Madopar, a odkryłem to tylko, bo podszedłem do lekarza prowadzącego z pytaniem czemu nikt nie przychodzi mu go podać. Okazało się, że tego leku w apteczce nie mają w szpitalu od dłuższego czasu. Zatem blisko dwie doby ojciec był bez leku bez którego nie może normalnie funkcjonować – zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska