W poniedziałek (11 lutego br.) na walnym zgromadzeniu wspólników Spółki Sądeckie Wodociągi prezydent Handzel zamierzał ich nakłonić do zmiany składu rady nadzorczej spółki.
„Wniosek o zwołanie zgromadzenia wspólników oraz o zmianę składu rady nadzorczej podyktowany był zarówno uprawnieniem, jak i obowiązkiem prezydenta do sprawowania należytego nadzoru nad spółką” - głosi komunikat Biura Prasowego UM.
Jak można się dowiedzieć ze wspomnianego komunikatu, wbrew medialnym doniesieniom, prezydentowi nie chodziło o usunięcie ze stanowiska prezesa spółki Janusza Adamka, a jedynie o zmiany w w samej radzie, podyktowane koniecznością dbania o interesy Nowego Sącza.
Wspólnicy zdecydowali jednak, że skład osobowy rady i zarządu się nie zmieni. Ratusz wyjaśnia, że odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą poprzednie władze na czele z byłym prezydentem Ryszardem Nowakiem.
Kto rządzi w spółce?
Miasto Nowy Sącz ma w spółce Sądeckie Wodociągi prawie 48 procent udziałów. Pozostali udziałowcy to gminy: Korzenna, Nawojowa, Kamionka Wielka i Stary Sącz oraz Fundusz Inwestycji Samorządowych. Żeby zmienić członków rady nadzorczej potrzebna była zgoda większości. Nowy Sącz utracił pakiet większościowy sprzedając w 2018 roku za 30 mln zł część swoich udziałów. Odkupił je wówczas Państwowy Fundusz Rozwoju, bez którego zgody nie można odwołać prezesa.
Kto nie chce zmian?
Choć z lektury komunikatu wynika, że to głównie Fundusz stoi na drodze zmian personalnych, obraz ten nie do końca oddaje rzeczywistość.
- W tajnym głosowaniu wniosek o zmiany w składzie rady nadzorczej złożony przez prezydenta Ludomira Handzla nie uzyskał większości - mówi Jacek Lelek, burmistrz Starego Sącza. Dodaje, że zmiana nie była w ogóle potrzebna, gdyż spółka bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Podobnego zdania jest również Stanisław Kiełbasa, wójt Nawojowej, który także wyraził zadowolenie z dotychczasowych działań spółki.
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Walentynki. Szaleństwo, moda i komercja
