W Nowym Sączu rodzą na gazie.... rozweselającym
Nie pomagają, ani mandaty Straży Miejskiej, ani groźba odholowania pojazdu.
- To jakiś absurd, żeby załogi karetek nie mogły podjechać pod same drzwi szpitala, tylko musiały stawać na ulicy - dziwi się Jarosław Wańczyk, mieszkający w sąsiedztwie szpitala. - Czy kierowcy, którzy tu parkują, robią to z bezczelności, czy z braku wyobraźni?
Sytuacja codziennie jest taka sama. Główne wejście do sądeckiego szpitala znajduje się od ul. Młyńskiej. Na jezdni nie wolno się zatrzymywać. Po przeciwnej stronie jest tylko niewielki parking. Jeśli nie ma tam miejsc, można wjechać na plac przy budynku szpitala lub duży parking przy ulicy Pierackiego. Kierowcy ignorują jednak znaki drogowe, blokując nagminnie niewielką zatoczkę dla karetek.
Dyrekcja szpitala zna problem, ale jest bezsilna.
- Przy podjeździe stoją stosowne znaki - zaznacza Artur Puszko. - Kiedy zauważymy zaparkowane tam auta, to zawsze wzywamy Straż Miejską. Nie możemy jednak ciągle pilnować. Na niektórych kierowców nawet mandaty nie działają.
Strażnicy miejscy w tym miesiącu dziesięć razy interweniowali po zgłoszeniach pracowników szpitala. Wszystkie wyjazdy zakończyły się wystawieniem mandatu w wysokości 100 zł.
- Nasze patrole również tam zaglądają - mówi Dariusz Górski, komendant Straży Miejskiej w Nowym Sączu. - Wystawiamy mandaty, ale później często okazuje się, że samochody należały do lekarzy pracujących w szpitalu. Zwykle tłumaczą się nagłym wezwaniem.
Miss Polonia z dawnych lat. Zobacz galerię najpiękniejszych kandydatek!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!