Choć właściciel budynku dawnej pralni częściowo ogrodził teren, pustostan często bywa wykorzystywany jako miejsce alkoholowych libacji. Od kwietnia tego roku korzystał z niego również trzydziestokilkuletni Łukasz Cz., bezdomny z Nowego Sącza. To najprawdopodobniej jego zwłoki zostały znalezione przez strażaków podczas gaszenia pożaru śmieci.
To nie był groźny pożar
W piątek, 9 listopada, około godziny 6.11 strażacy z Nowego Sącza i druhowie z OSP Biegonice otrzymali wezwanie do pożaru przy ul. 1 Maja.
- Po przybyciu na miejsce zdarzenia ustalono, że paliły się śmieci przy zamurowanym wejściu do piwnicy nieużytkowanej pralni - mówi st. bryg. Paweł Motyka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
Po ugaszeniu niegroźnego pożaru, okazało się, że na stercie spalonych śmieci leżą zwęglone zwłoki. Załodze przybyłej na miejsce zdarzenia karetki pogotowia ratunkowego pozostało jedynie oficjalne potwierdzenie zgonu ofiary kolejnego już pożaru śmieci w tym miejscu.
- Nie ustalono przyczyny wybuchu ognia, ale nie był to pierwszy taki przypadek na terenie starej pralni - informuje Paweł Motyka i dodaje, że po raz pierwszy pożar okazał się być tak tragiczny w skutkach.
Będą potrzebne badania
Sprawą tajemniczego zgonu niezidentyfikowanej osoby zajęła się sądecka policja. Wiadomo, że w miejscu tragedii sypiały osoby bezdomne.
Aspirant Iwona Grzebyk-Dulak z Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu informuje, że funkcjonariusze mają pewne podejrzenia co do tożsamości ofiary pożaru.
- Niestety, ze względu na stan zwłok, niemożliwe było ustalenie tożsamości tej osoby. Niezbędne będą specjalistyczne badania - zaznacza rzeczniczka sądeckiej policji. Nie wiadomo też, czy śmierć nastąpiła w wyniku spalenia.
Wiemy, kim była ofiara
Choć na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia personaliów ofiary pożaru, z naszych ustaleń wynika, że jest nią najprawdopodobniej Łukasz Cz. To trzydziestokilkuletni bezdomny pochodzący z Nowego Sącza.
Jak poinformowali nas okoliczni mieszkańcy, mężczyzna ten miał koczować na terenie dawnej pralni już od kwietnia tego roku. Choć nadużywał alkoholu i nocami palił ognisko, zapamiętali go jako człowieka cichego i spokojnego. Nikomu nie szkodził.
- Nie był ani agresywny, ani wulgarny - opowiada Elżbieta Askowska, która próbowała się opiekować bezdomnym mężczyzną. - Robiłam, co mogłam. Starałam się zaopatrywać go w żywność i odzież, czasami w lekarstwa - opowiada.
Wsparcia mężczyźnie udzielił również dzielnicowy, który pomógł mu wyrobić dokumenty. Obydwoje rozmawiali też wielokrotnie z nim, chcąc przekonać go do zmiany sposobu życia.
- Niestety, jego historia zakończyła się tragicznie - ubolewa Elżbieta Askowska.
To było miejsce libacji
Mieszkańcy okolicznych budynków podkreślają, że teren dawnej pralni był miejscem, gdzie lubili popijać tanie trunki nie tylko bezdomni. Imprezy urządzała tam także młodzież. Niemal o każdym takim zdarzeniu sąsiedzi powiadamiali straż miejską i policję.
Dariusz Górski, komendant Straży Miejskiej w Nowym Sączu, potwierdza, że strażnicy otrzymywali zgłoszenia od okolicznym mieszkańców. W każdym takim przypadku podejmowali interwencję, straż miejska usiłowała się także skontaktować z właścicielem budynku, który mieszka w innym mieście.
Komendant straży Dariusz Górski wie, że na terenie dawnej pralni nocują bezdomni. - Zwykle strażnicy usiłują przekonać takie osoby, aby poszukały noclegu w Domu Brata Alberta - wyjaśnia i dodaje, że nie mogą oni jednak zmusić dorosłej osoby, aby skorzystała z tej propozycji. Jeśli zajdzie taka konieczność, to pijane osoby są przewożone do izby wytrzeźwień.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta