Zobacz także: Wypuścili Zulusa, będzie odpowiadał z wolnej stopy
Podczas rozpraw w toczącym się procesie swojego gangu ma odpowiadać z wolnej stopy, choć na pierwsze posiedzenia sądu przywożono go skutego kajdankami i umieszczano w klatce dla więźniów uznawanych za szczególnie niebezpiecznych.
37-letniemu mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia - tak wynika z komunikatu rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Chodzi o akt oskarżenia dotyczący tzw. grupy Zulusa. Oskarżyciele przypisują jej 23 członkom, że przejęli schedę po słynnych poprzednikach - gangu Ala Capone z Gabonia i boksera Tomery.
- Jestem zdziwiony. To jakaś niekonsekwencja, nie wiem czyja, sądu czy prokuratury - mówi Arkadiusz Mularczyk, sądecki poseł PiS i prawnik. - Z własnej praktyki prawniczej wiem, że w tego typu sprawach sądy i prokuratura biorą pod uwagę zagrożenie wysoką karą i przedłużają areszt.
Jak dodaje Mularczyk, istnieje możliwość, że oskarżony zniknie albo wróci do przestępczej działalności. Z prokuratorskich akt wynika, że Marcin M. już w przeszłości tak właśnie zrobił. Został aresztowany do innej sprawy, a następnie wypuszczony, aby po pewnym czasie znów wpaść za te same przestępstwa narkotykowe, do których według prokuratury wrócił.
Dlaczego Zulus wyszedł na wolność przed wyrokiem? Zapytaliśmy o to w sądeckim sądzie i prokuraturze. - Tymczasowy areszt, jaki zastosowano w stosunku do Marcina M. i wszystkie środki ostrożności związane z jego osobą, były środkiem zapobiegawczym w innej sprawie niż ta, która toczy się aktualnie przed sądem - przekonuje sędzia Bogdan Kijak, rzecznik Sądu Okręgowego w Nowy Sączu. - To postępowanie prowadzi sądecka prokuratur rejonowa. Nie było przesłanek, aby areszt przedłużać i zastosowano środki wolnościowe - 20 tysięcy złotych poręczeni majątkowego, zakaz opuszczania kraju i dozór policji.
Sędzia Kijak zapewnia, że jeśli wspomniane środki wolnościowe w dowolnym momencie okażą sie nieskuteczne i oskarżony przestanie przychodzić na rozprawy bądź inaczej zacznie utrudniać postępowanie, to sąd może w każdej chwili ponownie orzec areszt łącznie z przepadkiem kwoty poręczenia.
Czego zabrakło, aby oskarżonego zatrzymać w celi do końca procesu? Po odpowiedź Kijak odesłał nas do prokuratury, która prowadzi drugą sprawę Zulusa, związaną z handlem narkotykami w warunkach recydywy - po pierwszym zatrzymaniu i wypuszczeniu na wolność.
Prokurator rejonowy Artur Szmyd przekonuje, że o środkach ostrożności podczas procesu decydowała policja i służby więzienne. Areszt został uchylony dlatego, że śledztwo, w związku z którym Zulus był aresztowany, zbliża sie do finału. Proces dowodowy zakończono, wobec tego nie ma podstaw prawnych przetrzymywania Marcina M. w areszcie.
- Nie można kogoś aresztować "prewencyjnie", aby uniknąć przestępstw, jakie może ewentualnie popełnić. Tak stanowi polskie prawo - wyjaśnia prokurator Szmyd. - Wnioskowaliśmy w czerwcu do sądu o przedłużenie aresztu dla Marcina M. Sąd wydał taką decyzję tylko na dwa miesiące, dając do zrozumienia, że na dalszy okres aresztu nie przedłuży.
Szef Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu nie wyklucza, że ktoś kto handlował narkotykami, po zwolnieniu z aresztu wróci do starego "biznesu". - To bardzo intratne zajęcie - przyznaje. Podkreśla jednak, że same podejrzenia nie są wystarczającą przesłanką, by trzymać kogoś w celi. - Dla opinii publicznej to niezrozumiałe, a dla mnie niejasne - komentuje stanowisko sądy i prokuratury poseł Mularczyk.
Zabłyśnij w naszym konkursie! **Zostań Miss Lata Małopolski 2011! Czekają atrakcyjne nagrody!**
Kochasz góry?**Wybierz najlepsze schronisko Małopolski**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail