WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Trener Kazimierz Moskal zapowiadał kilka zmian w składzie w porównaniu do meczu z Rapidem Wiedeń i jak zapowiedział, tak zrobił. W wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy m.in. debiutującego w Wiśle Wiktora Biedrzyckiego, a w roli młodzieżowca zagrał od początku Mariusz Kutwa. W roli kapitana wyszedł na boisko Angel Rodado, którego oglądali wysłannicy Neftczi Baku. Na razie ich oferta transferu, jego poziom zdecydowanie nie zadowala Wisły.
Wisła, zgodnie z oczekiwaniami uzyskała przewagę od samego początku. Po ulewie, jaka przeszła przed pierwszym gwizdkiem nad stadionem przy ul. Reymonta, aż się prosiło, żeby grać po niej szybko, zdecydowanie. I wiślacy starali się tak robić, choć zderzali się ze szczelnym murem „Czarnych Koszul”. Momentami udawało się przez tę skomasowaną defensywę przebić, ale z wykończeniem akcji gospodarze mieli bardzo duże problemy. Przykładowo w 12 min w dobrej sytuacji znalazł się Angel Baena, ale zamiast samemu skończyć akcję strzałem, próbował podawać i zrobił to fatalnie. Albo 23 min i akcja, w której w polu karnym znalazł się Olivier Sukiennicki. Miał sporo miejsca i czasu, żeby dobrze przymierzyć, ale zrobił to bardzo źle.
Polonia koncentrowała się przede wszystkim na obronie. Nawet nie kontrowała za bardzo. No może z nielicznymi wyjątkami, jak w 36 min, gdy warszawianie wyszli z szybkim atakiem. Michał Bajdur zagrywał w pole karne do Ilkaya Durmusa, ale zrobił to niedokładnie i ostatecznie skończyło się na niecelnym strzale. Była to tak naprawdę jedyna dobra okazja gości na gola w pierwszej połowie, ale to jednak oni mogli być po niej bardziej zadowoleni, bo również po stronie strat mieli okrągłe zero…
Druga połowa rozpoczęła się od kiksu Josepha Colleya, który tak podawał do Antona Cziczkana, że o mały włos nie skończyło się to bramką samobójczą. Piłka o centymetry minęła słupek, mieliśmy rzut rożny dla Polonii, ale co istotne, ta sytuacja, jakby rozregulowała Wisłę. Kolejne minuty to był bowiem w wykonaniu krakowian totalny chaos. Nie potrafili złapać rytmu gry, wymienić kilku celnych podań z rzędu. W tym fragmencie gry sytuację miał natomiast Ernest Terpiłowski, którego strzał z pola karnego obronił Anton Cziczkan.
A w 56 min powróciły demony z poprzedniego sezonu. Wychodzącego na czystą pozycję Łukasza Zjawińskiego sfaulował Wiktor Biedrzycki i sędzia musiał go wyrzucić z boiska. Po chwili z rzutu wolnego w poprzeczkę przymierzył Ilkay Durmus.
W kolejnych minutach mieliśmy po prostu słaby mecz. Wisła w dziesiątkę próbowała coś wykreować, ale wychodziło jej to kiepsko. Polonia próbowała w przewadze szukać swojej szansy, ale też atakowała jakby bez przekonania.
W końcówce Wisła wykreowała wreszcie swoje szanse, ale skuteczność była dramatyczna. Najpierw po akcji Piotra Starzyńskiego Łukasz Zwoliński strzelił fatalnie, choć trochę tłumaczy go, że Starzyński zagrywał niedokładnie, za plecy. A później Angel Rodado raz nie trafił w bramkę, a za drugim razem jego strzał obronił Mateusz Kuchta. I skończyło się na remisie 0:0. Wiślacy sami sobie są winni, bowiem zagrali dużo słabiej niż w czwartek z Rapidem Wiedeń. Najwyraźniej nie udało im się pełni mentalne przygotować do tego spotkania… Jakby znów zapomnieli, że to liga jest najważniejsza, a wszystko inne to tylko dodatek.
Wisła Kraków - Polonia Warszawa 0:0
Wisła: Cziczkan - Jaroch, Biedrzycki, Colley, Mikulec - Kutwa, Sapała (61 Uryga) - Baena (77 Starzyński), Sukiennicki (87 Gogół), Młyński (46 Zwoliński) - Rodado.
Polonia: Kuchta - Cisse, Grudniewski, Hoxhallari (46 Kołodziejski) - Durmus, Terpiłowski (77 Zawistowski), Predenkiewicz (77 Wasin), Poczobut (67 Piątek) - Koton, Bajdur - Zjawiński (77Kobusiński).
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec). Żółte kartki: Jaroch, Mikulec - Hoxhallari, Zjawiński, Bajdur, Poczobut, Koton, Kołodziejski. Czerwona kartka: Biedrzycki (56, faul). Widzów: 16 118.
